Po dwóch dniach bez treningowych w końcu udało się ruszyć na trening. Myślałem że pojadę rano,ale było jeszcze zbyt mokro i zimno, przeczekałem to. Oczywiście na treningu zachciało mi się włączać jakieś nie do końca sprawdzone funkcje w garminie i zapis trasy mam z dwóch tracków, bo zapisał mi trening a później musiałem go ponownie włączyć jako "normalną jazdę" Oczywiście trasę miałem inną zaplanowaną,ale ze względu na bardzo mocny wiatr, zmodyfikowałem tak aby mieć wiatr z boku lub lekko w plecy :) Trasa poszła przez Wolę, Brzeszcze, Kęty, Malec,Polankę z brukowanym, strmym podjazdem włącznie
Mój nieznienawidzony brukowany podjazd na rowerze szosowym :///
Miało być minimum półtorej godziny jazdy a wyszło jak zwykle :/ trasę musiałem skrócić przez zadymione dokoła okolice, nie dało się oddychać - wszędzie wszechobecne spaliny w kominów. Nie wiem czym Ci ludzie palą w piecu,ale to tak śmierdzi że idzie się udusić. Nie było nawet najmniejszej szansy na jazdę aby spokojnie oddychać. Chyba wolę jak wieje...szlag by to!!!
Pogoda piękna, ciepło aż żal byłoby nie jechać. Dziś o dziwo sił miałem więcej. Po raz pierwszy też testowałem Live Tracka który miała okazję przeglądać Ania - sam byłem tego ciekaw. A wyglądało to tak na ekranie komputera:
Dziś dłuższa jazda - plan na dwie godziny. Wiatr bardzo mocny, sił mało po bieganiu dzień wcześniej. I dopadł mnie lekki głód. Pojechałem do Porąbki na zaporę.
Początek treningów, na razie szosa, w góry nie da się wyjechać. Cel: budowanie sensownej bazy, plan założony. Wrażenia z pierwszej jazdy - siodełko nie tak ustawione, tylna cześć ciała trochę boli, nogi słabe. Wiadomo, pierwszy wyjazd, porównywać będę w dalszej cześci sezonu.