Wpisy archiwalne w kategorii

CZ

Dystans całkowity:2231.03 km (w terenie 1777.00 km; 79.65%)
Czas w ruchu:148:46
Średnia prędkość:15.00 km/h
Maksymalna prędkość:67.80 km/h
Suma podjazdów:49132 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:151 (77 %)
Suma kalorii:73198 kcal
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:65.62 km i 4h 22m
Więcej statystyk

Rychlebskie kontra my 4:0

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(4)
Kategoria CZ, MTB
Uczestnicy
Rychlebskie, pierwszy wyjazd w tym sezonie. Bierzemy Tomka na chrzest bojowy, w zamiarze był SuperFlow i Trail jakiegoś tam potoka. A wyszło ciut inaczej :)



Rozgrzewka w barze, później rozgrzewka w centrum i ruszamy ;)

Start do jazdy

Pierwsze mostki za nami



Pierwsze podjazdy też :)

jedziemy na szczyt Wales, krótka impreza przed tym co nas czeka i jedziemy. Nieświadomi przygód jakie niestety nas spotkają



ja spadłem z rowerem na głaz w oddali - nowy uchwyt Garmina pękł, całą siłę upadku przyjąłem na przedramiona i nogi tak aby nie przywalić głową w skałę - kilka obtłuczeń, rower cały

Bogdan też uczył się latać, straty w sprzęcie zerowe, rany podobne do moich + palce u rąk
Tomek też wywalił w skały,ale tego akurat nikt nie uwiecznił, rower cały, Tomek na szczęście też choć jego upadek był najgorszy z naszych wszystkich.




Nie zrażając się, jedziemy dalej. Ostania gleba należy do AniJK. Na szczęście niegroźna.


Po naszych przygodach, jedziemy ponownie na Trail Dr.Wiessnera na SuperFlow. Teraz będzie szybko i konkretnie :)



Zjazd był oczywiście szybki, zdjęć nie robiliśmy po drodze. Po Flow jedziemy na obiad


W oczekiwaniu na strawę :) zakładamy taktykę na dalszą część dnia.
Kudowianie i Kuba wracają z racji późnej pory, z Tomkiem i Anią jedziemy na przyjemne sigielki wzdłuż potoku.









Z dedykacją dla Kuby, Bogdan może też spróbuje się na tej trasie :)


Dzień pomimo drobnych ran i strat bardzo udany. Jak przysłowie mówi - co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Następny przejazd powinien odbnyć się bez większych uszkodzeń - w sumie pierwsze szlify na tej trasie zaliczone,a nie był to nasz pierwszy ani ostatni wyjazd :)

Navrsi - Slamenka

Niedziela, 3 maja 2015 · Komentarze(5)
Kategoria CZ, Kotlina K-ka, MTB, Wyprawa
Uczestnicy
Majówka, dzień trzeci. Robimy kolejne podejście na trawers, tym razem od strony Navrsi ze względu na brak chęci brodzenia w śniegu tuż za schroniskiem pod Śnieżnikiem. Pogoda na początek dnia zapowiada się wyśmienicie, ciepło jest na tyle że na pierwszym mocnym podjeździe trzeba się rozebrać do krótkiego.


W cieniu Śnieżnika, jeszcze ładnie, jeszcze ciepło :)

Patyki jak w Beskidach


Pierwsze widoki, stok Nova Sennika, już chłodniej, słońce gdzieś sobie poszło :)

Podjazd do Slamenki, było tak ciężko i gorąco że tylko humory dopisywały :)





Widoki momentami powalają na kolana. Trasa choć sztywna do podjeżdżania to widokami nadrabia wszystkie męki

Do Slamenki już niedaleko, stok w Dolni Morava


Slamenka


i uczestnicy wyprawy :)

na chwilę się zatrzymujemy na Slamence, posilamy się i jedziemy kawałek dalej. Jest dość zimno, mimo to nasze krajowe węże potrafia się grzać :)



Podziwiamy widoki :) i wracamy. Wiatr zimny a słońce sobie poszło na spacer.


Po drodze testujemy równowagę oraz szybkość wypinania się z SPD :)


oraz prędkość na Zakręcie Feniksa :))))


W Navrsi pogoda ciut ładniejsza :)


Ostatni łyk napoju i w drogę :)

Pomimo zimnego wiatru, było bardzo fajnie. Na trawers warto wybrać się jak będzie cieplej, będzie wtedy można wziąść mniej ciuchów na przebranie.

Góry Stołowe, telewizory i hardcore

Sobota, 2 maja 2015 · Komentarze(10)
Kategoria CZ, Kotlina K-ka, MTB, Wyprawa
Uczestnicy
Nastał sądny dzień. Bogdan mówi żebyśmy szykowali się na masakrę, bierze nas we wszystkie najtrudniejsze miejsca. Myślę sobie - nie dam rady,ale chociaż popatrzę, w końcu takie uskoki to nie lada wyzwanie. Jedziemy, zaczynamy w Karłowie. Czeka nas pierwszy niepozorny zjazd który odpuszczam - w dalszej części jazdy zastanowiłem się czemu, skoro nie był trudny?

któż innynie mógłby go zjechać jak nie sam pomysłodawca trasy? :)

Pierwszy punkt widokowy, relaks przed tym co dopiero nas czeka


A czeka nas coś takiego :)



Ja jadę bokiem, szaleńcy-zwycięzcy centralnie telewizorami. 

A oto zwycięzca trasy :)

Zjazdów było więcej, teraz już nie odpuszczam tak łatwo :)

Przewodnik bierze nas w dalsze wyzwania, czeka nas obiad i ciężki podjazd od Ameriki,ale zanim to nastąpi jedziemy na słynne telewizory. Po drodze spotykamy Mariusza z kolegą.


Pogoda dopisuje, robi się coraz cieplej ;)

Tak gorąco że na telewizorach temperatura wrze

Zjazd telewizorami zaliczony, obiadek można zjeść. W końcu czeka nas "lekki" podjazd po obiedzie ;)



W Americe czeka nas rodzinny obiad. A po nim nasz słynny podjazd. Za nim kolejny uskok


Zaczynamy :)





I uskok zaliczony :)

Ania bierze go z drugiej strony-tej z której pierwotnie zawisłem. Oczywiście również zaliczony :)


Po takich zmaganiach nasze rumaki doszły się do stada :) możnaby rzecz jedna rodzina Canyonów :)



Uroki Gór Stołowych - robią wrażenie :)

Jedziemy na Hvezdę fajnym singielkiem. Czeka nas ostatni mocny zjazd, a zwycięzca pokonania zjazdu może być tylko jeden :)



Oto i on :)))))

Dalszy zjazd to pikuś, fajny przypominający trochę Beskidy 

Jedziemy powoli spowrotem. Ponieważ Ani było za mało km postanowiła wydłużyć sobie trasę a ja w międzyczasie testowałem wytrzymałość łańcucha :)


Łańcuch jakoś się spiął, Ania zwiedziła całe Góry Stołowe, wracamy prawie o zmroku,za to ostatni widok mały wspaniały :)

Dzień należy do bardzo udanych. Okazało się że ja odpuściłem pierwszy dość łatwy zjazd, Hvezde a jeden pojechałem z boku. Reszta zaliczona. Do mistrza Bogdana trochę brakuje, ale w końcu trening czyni mistrza :))))

Bialskie chill

Sobota, 22 listopada 2014 · Komentarze(5)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
Po ciężkich wojażach dnia poprzedniego, ten dzień miał być lajtowy. Miał :) a wyszło jak zwykle :D oczywiście na plus bo lubię wyzwania :)))
Temperatura niska, cały czas zastanawialiśmy się czy w Bialskich nie zaskoczy nas śnieg. W końcu te góry są powyżej 1000 a nawet 1110 m. Trasę postanowiliśmy przejechać dość lekko, przynajmniej na początek, bo szutrami oraz zapomnianymi asfaltami do samego Schroniska na Paprseku.


Na Rozdrożu Zamkowym okazało się że zmniejszył się o 1 m :)


Tej części trasy nie ma co komentować, standard :(

 


W kierunku Śnieżnika :) tylko go nie widać. A stąd to już rzut kamieniem do Bialskich


A w nich już wiemy że zmarzniemy




Mimo że biało i chłodno, to wrażenie te widoki robią. Dawno w takim klimacie nie jeździliśmy


Im wyżej tym zimniej, norma


A oto jakaś zabłąkana osoba która postanowiła kask zostawić na wieszaku :) a, nie...a ją znam. Przecież razem jedziemy :)))




Stoły Nakryte, zimna mgła robi wrażenie


 A na samym Paprseku tak wygląda podłoga. Szpagaty gwarantowane :)


Po posiłku czeka nas mroźna niespodzianka, prawie -5'C




Jedziemy podziwiać mróz i okolice


Widoki dokoła robią wrażenie. Szkoda że grunt nie jest lekko zmrożony bo gdzieniegdzie kałuże przeszkadzają




Mój, a chyba nawet nasz ulubiony singielek w tych okolicach :)


Mega zjazd, polecam :)


Ociepliło się :)


Postanawiamy się posilić, skoro przejechaliśmy mroźną krainę, to czeka nas kraina niespodzianek czyli Navrsi i oolice Śnieżnika :)


Do Navrsi jedziemy czerwoną cyklotrasą. Jest ona dość wymagająca kondycyjnie a łatwa technicznie. Do schroniska docieramy jeszcze przed zmrokiem, a punkt kulminacyjny w schronisku to przypadek umiejętnego parkowania auta przez pewną Czeszkę która zaparkowała na zjeździe przed słupem, w który później przydzwoniła :) My za to rowery mamy całe i czeka nas niezła ściana




Jeszcze było cokolwiek widać, ale zmrok zapadł w moment

 
Adelovy Pramen o zmroku


A tak pokonujemy trasę do domu. Niestety z całej trasy okazało się że najwięcej błota będzie czekać na do Kamienicy. Leśnicy tak zmasakrowali niedawno wyremontowaną drogę że przypominała ona bardziej błotną masakrę niż drogę. Rower był pełen błota, dawno tak czystego sprzętu nie miałem :(
Do domu docieramy trochę wychłodzeni ale zadowoleni z trasy i ładnych widoków jakie dawno nie mieliśmy. Po czasie doszliśmy do wniosku że jeszcze w takich warunkach nie jeździliśmy. Extra!!!!

Broumovskie przedstawienie TV

Piątek, 21 listopada 2014 · Komentarze(7)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
W tym dość krótkim sezonie, na powolne jego zakończenie Bogdan zaprosił mnie na pewien spektakl TV w którym został kucharzem - serwował obfite "dania", scenarzystą - zapodał trasę oraz głównym aktorem w tym przedstawieniu. Miał to być typowy horror, choć z czasem gdy odwagi trochę więcej, można nazwać to typowym przedstawieniem akcji :) a sceneria rozgrywała się w Górach Stołowych i Broumovskich (nie rozróżniam, więc mogłem walnąć gafę) wokoło masy telewizorów pozostawionych na trasie :D


Zaczynamy, oto z Parku Narodowego Gór Stołowych zaczyna się nowy film :)


Najpierw sceneria błotna


Nervus z nową testową śrubą - mowa oczywiście o rowerze :)




Docieramy do pięknej panoramy w której mnóstwo słońca i gorąca :)



aż z tego upału okulary mi zaparowały :)



Nasz film pełny TV zaczyna się




Tak oto przemierzając krainę pełną TV jedziemy cały czas przed siebie a ja zastanawiam się co scenarzysta ma jeszcze w zanadrzu :)


I jego zacny plan był wykończyć nas na prawie 30% podjeździe, ale nie udało się. Dojechaliśmy


A skoro był podjazd, to będzie i zjazd :)




Niestety głównemu aktorowi życie niemiłe i postanowił mnie pozostawić samego na pastwę wilków a sam się wyautować na zjeździe



Choć jego plan był piękny, przeżył :))) i tak w ten sposób czekała nas dalsza wędrówka i tułaczka po tamtejszych skałach :)


Po drodze odkrywamy jeszcze chatkę choć opuszczoną to wrażenie robiła







Ponieważ była opuszczona to my się rozgościliśmy



Przed dotarciem do pit-stopu czeka nas jeszcze jeden mocny zjazd

Na którym idę bokiem :)

Po tej przygodzie czas nabrać sił, jedziemy do schroniska. Obfity obiad oraz napój regenerujący stawia nas na nogi, jedziemy więc spowrotem do miejsca startu. O dziwo cali - przynajmniej ja, bo wiedziałem że Bogdan te trasy robi trzy razy dziennie i raczej nie będzie miał problemu z nimi :)
Dzięki za pokazanie fajnych, ciekawych i wymagających odcinków, będzie co w przyszłym roku ponownie zwiedzać i porównywać się w tym dniem :)

Dzień trzeci, etap Pradziad, powrót do domu

Czwartek, 2 października 2014 · Komentarze(8)
Uczestnicy


Ostatni dzień wyprawy. Rano zastanawiamy się jeszcze nad wschodem słońca na Pradziadzie,jednak mgła za oknem szybko weryfikuje ten pomysł. Pobudka więc normalnie, a po smacznym śniadaniu ruszamy na ostatni odcinek w kierunku Rejviz i Zlatych Hor.



Mgła jst spora i dość zimno z rana. Na zjeżdzie do Hvezdy trochę tyłek zmoczyła mokra nawierzchnia, na dodtaek nic nie było widać na parę metrów. Na szczęście na Hvezdzie jest już dużo lepiej :)



Jedziemy pozwiedzać Karlova Studankę. Zawsze chciałem zobaczyć to małe aczkolwiek ładne miasteczko



Park skałek przywiezionych z różnych regionów Czech



Zabudowa budynków jak w Międzygórzu, bardzo podobne budynki. Ładne, coś na styl Alpejski



Budyneczków w tym stylu pełno w tej urokliwej miejscowości



Po zwiedzaniu Karlovej Studanki i zaopatrzeniu się w prowiant jedziemy w trasę. Całkowie nową, nieznaną. Na początek jedziemy w kierunku Vidly, a póżniej skręcamy na cyklotrasę prowadzącą nas na Pasmo Orlika, całkowicie z drugiej strony jak do tej pory byliśmy



Niestety widoki żadne, mgła :(



Poprzednio dotarliśmy w to miejsce, ulokowane równelgle po drugiej strony góry Pasma Orlika. Dalej jedziemy znaną nam drogą do Rejviz. Bardzo szybki zjazd przed nami



Po dotarciu do Rejviz nie mogło oczywiście zabraknąć obiadu w tej wspaniałej karczmie (czy jak tam zwał po czesku) gdzie posiłiki są bardzo smakowite a siedzenia wyjątkowe :)



Wcinam moje ulubione borówkowe knedliki, pycha :)



Jedziemy w Zlate Hory, przed nami taki widok :(



Rezygnujemy ze Zlotego Chluma, nic nie widać. Jedziemy do Jesenika.a po drodze mamy punkt widokowy na tą miejscowość



Widoczek na Jesenik

Z Jesenika jedziemy asfaltem do Javornika, tam poczatkowo chcemy zjeść obiad,ale gdy tylko po wejściu do lokalu uderzył nas dym papierosów, rezygnujemy i jedziemy do Travnej. Jemy obiad w "U Oravcu"


Javornik, zamek

Końcówka to podjazd pod Przełęcz Lądecką, później zjazd z niej. Całą drogę towarzyszyła nam mgła, trochę chłodno było, mimo to bardzo fajnie. Nowe doświadczenie w wyprawie z plecakiem zdobyte. Można szykować się do następnego :)


W końcu z plecakiem w trasie, dzień 1 do Starego Miasta

Wtorek, 30 września 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Planów na dłuższy wyjazd niż jeden dzień z plecakiem i dobytkiem na plecach było sporo,ale jakoś nie mogło dojść ich realizacji. Aż do teraz. Pierwotnie miały być Karkonosze,ale chyba mi w tym roku trochę się "przejadły". Mnie ciągnęło bardziej w Jeseniki,a ponieważ pogoda miała być niepewna to w razie tragedii można łatwiej wrócić. Więc trasę zaplanowałem przez Kralicki Śnieżnik do Paprseka gdzie mieliśmy się zatrzymać na koniec dnia.

Jedziemy na Przełęcz Puchaczówka czerwonym pieszym szlakiem który "lekko" jest zniszczony przez leśników. Do tego jest to dość mocny podjazd, tak na początek :)

Po przeprawach przez gałęzie i błoto z Przełęczy jedziemy na Żmijową Polanę. Po stromym podjeździe asfaltem prowadzącym na przekaźnik na żółtym szlaku rowerowym prowadzącym do Żmijowej Polany jest jak zawsze sporo błota. Od zawsze odkąd tamtędy jechałem było sporo błota.

Dalsza część to przyjemny czerwony szlak do Schroniska na Śnieżniku




Od schroniska jedziemy niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Puchacza, równie ciekawy szlak co czerwony i ładnie widać z niego Czarną Górę

Z Przełęczy Puchacza jedziemy dawną trasą zaplanowaną przez Ryjka w kierunku naszego ulubionego trawersu. Po drodze oczywiście przypominamy sobie jak to było kiedyś na tej trasie

Zjazd który przypomina Beskidzką wyrypę

Słynna przecinkę :)

Oraz wodospady które wtedy ominęliśmy


Ciekawy zjazd podmokła trasą daje wrażeń :)


Docieramy w końcu na trawers który teraz po remoncie przypomina raczej autostradę niż odcinek w górach :)



Najlepszy moment jak przy Slamence postawili betonowe przepusty, ciekawe w jakim celu?


Dowiadujemy się również że stok na Dolni Morava będzie dłuższy :) czekamy więc na zimę :)

Praktycznie od Slamenki robi się zimniej i ciemniej, nie dość że trzeba się ubrać to jeszcze zastanawiamy się czy my jeszcze coś w Navrsi zjemy jak dotrzemy tam około 18? Musimy trochę przyspieszyć


Omijamy odcinek Pod Babusi i jedziemy zielonym szlakiem w kierunku Susiny gdzie mieliśmy wjechać,ale z racji braku czasu odpuszczamy :(


Dalsza część to bardzo szybki dojazd do Navrsi, jesteśmy głodni i zastanawiamy się co będzie z obiadem? Miałem w razie czego plan awaryjny ale na razie z niego korzystamy dopóki nie będziemy na miejscu. Po dotarciu do Navrsi dosłownie całujemy klamkę schroniska

Zamknięte zostało jakieś pół godziny wcześniej,a o noclegu tez nie ma mowy. Ponieważ nie ma pewności co do Paprseka jedziemy do Starego Miasta zjeść i tam tez zostajemy. Pierwszy dzień wyprawy zaliczony, jedyen co całą drogę dokuczało to ciężki plecak.


Rychlebskie po raz n-ty

Piątek, 15 sierpnia 2014 · Komentarze(6)
Kategoria CZ, MTB, Rychlebskie
Uczestnicy
Rychlebskie, w tym roku po raz kolejny. Chyba już straciłem rachubę po raz który. Uwielbiam ten region, SuperFlow to jest coś co chyba nigdy się nie znudzi :)
Plan był początkowo gdzie indziej,jednak nie będąc pewnym pogody, padło na Rychlebskie. I tak jak ostatnio na wspólnym wypadzie, tak i teraz dojechaliśmy autem do Cernej Vody, skąd zaczęła się zabawa :)


Zaczynając jazdę zastanawiałem się czy ta opona jeszcze da radę?? Stan po 2 tys km, masakra :(


Początek jazdy


I podjazd nowym szlakiem ścieżki z Zakladnej


Ulubione mostki

I skałki :)


Ulubione ścieżki




Oraz szybkie przejazdy :)

Tą część Rychlebskich też lubię :)

I mostek na którym ostatnio o mało nie miałem lądowania :)

Nie ma co się dużo rozpisywać, zdjęcia same mówią jak jest.

Pasmo Orlika

Niedziela, 27 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria MTB, Wyprawa, CZ
Uczestnicy
Trzeci dzień w Jesenikach. W moich nogach zero sił, w głowie zero chęci. Jednak jechać trzeba....Ponieważ pomysłów było parę, wybraliśmy jeden - Pasmo Orlika które miało być przejechane w majówkę przez ekipę. W sumie było,tylko nie przeze mnie.

Bez sił :(


Jeseniki, Serak


Można się napoić :)
Po dość przyjemnej jeździe szuterkami, dojeżdżamy do Rejviz gdzie posilamy się w Hotelu Rejviz pysznymi borówkowymi knedlikami. Bardzo ładna miejscowość. Burza znów krąży, na szczęście nie dopadła nas.Ale na zjeździe do Jesenika droga była mokra i my też :(

Dlouhe Strane

Sobota, 26 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria CZ, MTB, Wyprawa
Uczestnicy
Dlouhe Strane - tam miałem udać się kiedyś...mieliśmy też razem z ekipą BS w maju. Ale zarówno ja, jak i część ekipy nie zrealizowaliśmy tego wyjazdu, do teraz.
Nie bardzo wiemy który wariant trasy wybrać, w końcu pada na pomysł jazdy trasą autorstwa Ryjka (trasa majowa). Przejazd przez Cervonohorske Sedlo gdzie tak samo jak w maju, pada deszcz. Fatum, czy co??


W drodze do Cervohorskiego Sedla


Cevohorske Sedlo, idziemy na piwo/kawę i knedlika

Po posiłku ruszamy dalej. W tle fajnie widać elektrownię


A na zjeździe z Perovki przełęcz w kierunku elektrowni




Dolny zbiornik wodny


Zamcisko


Krzywa :) wieża na Pradziadzie (jak ja robiłem to zdjęcie???)




Do szczytu coraz bliżej



Nie ma jak być w górach i dobrze zjeść :)


Już na szczycie






I co teraz pozostało?? W dół,aby znów podjechać pod górę :)



Przez moment myśleliśmy aby jechać na Pradziada ale na Petrovce znów nas zlało i krążyła burza, więc zrezygnowaliśmy.


Tak było na Cervonohorskim. Deszcz i burza podwójna w ciągu dnia :(
Powrót tą samą drogą.