Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2014

Dystans całkowity:427.28 km (w terenie 235.00 km; 55.00%)
Czas w ruchu:26:40
Średnia prędkość:16.02 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:6554 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:150 (76 %)
Suma kalorii:14513 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:61.04 km i 3h 48m
Więcej statystyk

"lajtowe" Bardzkie

Niedziela, 23 listopada 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Wyjazd jakiego dawno nie było - ekipa prawie w całym komplecie!!!! Co prawda wyjazd został zaplanowany na ostatnią chwilę,a i tak udało się zebrać sporą część ekipy :)
Przewodnikiem tej spokojnej, lajtowej wycieczki o spacerowym tempie miała zostać Lea,a tak naprawdę to każdy dodał coś "od siebie" na trasie i poprowadził ją tak aby każdy był nasycony.


Spotkanie w naszym starym i stałym miejscu  i w drogę

 Z Kłodzka ruszamy na żółty szlak, czeka nas na początek mała rozgrzewka pod górę zwaną Szyndzielnią (jak w Bielsku)

Dość lekki podjazd na ta małą górkę pokazał tylko to co nas może czekać na trasie, typowy lajcik :)


Szyndzielnia, tam nie zawitaliśmy ;)


Dojeżdżamy na Kukułkę a stąd zaczyna się typowa lekka jazda


Jak wspomniałem, jazda była spokojna a tempo spacerowe :))))


Mamy z Bogdanem bardzo ciekawy przypadek - jak jedną gałęzią załatwić dwa rowery?? Da się, niestety :(



Dalsza część trasy to cykl góra-dół na którym każdy spokojnie sobie mógł podjechać..... 


lub pospacerować...


aż w końcu docieramy do Kłodzkiej Góry na której mogliśmy uczcić nasz sukces zdobycia tak wielkiego szczytu :)


Teraz czeka nas najlepsze, czyli zjazdy. Czasem lżejsze....






Czasem trudniejsze....


A na Przełęczy Łaszczowej zastanawiamy się ile jeszcze dziś będzie kąpieli błotnych??

Realizacja naszego plany to szlak niebieski, do samego końca. Trzeba więc podjechać pod kapliczkę :)





A tak wygląda mój rower :)


Z samej kapliczki jest dość ciekawy zjazd który musimy przetestować :)


Jedziemy jeszcze na nasz punkt widokowy




a zjeżdżając drogą krzyżową sprawdzam jak bardzo mam odporne dętki na snejki :)   1:0 dla snejka :(


Po szybkiej zmianie opony jedziemy zatankować posiłek. Przed nami już niewiele drogi zostało, powrót zanosi się przy zachodzie słońca i taki jest ;)



Trasa choć niedługa i miała być lekka, dała ostro w kość. Dość interwałowy odcinek na koniec sezony wycisnął z nas resztki potu jakie zostały nam w tym sezonie. Były bardzo przyjemnie a trasa ciekawa. Dzięki wszystkim za wyprawę :)) pozdro!!!

Bialskie chill

Sobota, 22 listopada 2014 · Komentarze(5)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
Po ciężkich wojażach dnia poprzedniego, ten dzień miał być lajtowy. Miał :) a wyszło jak zwykle :D oczywiście na plus bo lubię wyzwania :)))
Temperatura niska, cały czas zastanawialiśmy się czy w Bialskich nie zaskoczy nas śnieg. W końcu te góry są powyżej 1000 a nawet 1110 m. Trasę postanowiliśmy przejechać dość lekko, przynajmniej na początek, bo szutrami oraz zapomnianymi asfaltami do samego Schroniska na Paprseku.


Na Rozdrożu Zamkowym okazało się że zmniejszył się o 1 m :)


Tej części trasy nie ma co komentować, standard :(

 


W kierunku Śnieżnika :) tylko go nie widać. A stąd to już rzut kamieniem do Bialskich


A w nich już wiemy że zmarzniemy




Mimo że biało i chłodno, to wrażenie te widoki robią. Dawno w takim klimacie nie jeździliśmy


Im wyżej tym zimniej, norma


A oto jakaś zabłąkana osoba która postanowiła kask zostawić na wieszaku :) a, nie...a ją znam. Przecież razem jedziemy :)))




Stoły Nakryte, zimna mgła robi wrażenie


 A na samym Paprseku tak wygląda podłoga. Szpagaty gwarantowane :)


Po posiłku czeka nas mroźna niespodzianka, prawie -5'C




Jedziemy podziwiać mróz i okolice


Widoki dokoła robią wrażenie. Szkoda że grunt nie jest lekko zmrożony bo gdzieniegdzie kałuże przeszkadzają




Mój, a chyba nawet nasz ulubiony singielek w tych okolicach :)


Mega zjazd, polecam :)


Ociepliło się :)


Postanawiamy się posilić, skoro przejechaliśmy mroźną krainę, to czeka nas kraina niespodzianek czyli Navrsi i oolice Śnieżnika :)


Do Navrsi jedziemy czerwoną cyklotrasą. Jest ona dość wymagająca kondycyjnie a łatwa technicznie. Do schroniska docieramy jeszcze przed zmrokiem, a punkt kulminacyjny w schronisku to przypadek umiejętnego parkowania auta przez pewną Czeszkę która zaparkowała na zjeździe przed słupem, w który później przydzwoniła :) My za to rowery mamy całe i czeka nas niezła ściana




Jeszcze było cokolwiek widać, ale zmrok zapadł w moment

 
Adelovy Pramen o zmroku


A tak pokonujemy trasę do domu. Niestety z całej trasy okazało się że najwięcej błota będzie czekać na do Kamienicy. Leśnicy tak zmasakrowali niedawno wyremontowaną drogę że przypominała ona bardziej błotną masakrę niż drogę. Rower był pełen błota, dawno tak czystego sprzętu nie miałem :(
Do domu docieramy trochę wychłodzeni ale zadowoleni z trasy i ładnych widoków jakie dawno nie mieliśmy. Po czasie doszliśmy do wniosku że jeszcze w takich warunkach nie jeździliśmy. Extra!!!!

Broumovskie przedstawienie TV

Piątek, 21 listopada 2014 · Komentarze(7)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
W tym dość krótkim sezonie, na powolne jego zakończenie Bogdan zaprosił mnie na pewien spektakl TV w którym został kucharzem - serwował obfite "dania", scenarzystą - zapodał trasę oraz głównym aktorem w tym przedstawieniu. Miał to być typowy horror, choć z czasem gdy odwagi trochę więcej, można nazwać to typowym przedstawieniem akcji :) a sceneria rozgrywała się w Górach Stołowych i Broumovskich (nie rozróżniam, więc mogłem walnąć gafę) wokoło masy telewizorów pozostawionych na trasie :D


Zaczynamy, oto z Parku Narodowego Gór Stołowych zaczyna się nowy film :)


Najpierw sceneria błotna


Nervus z nową testową śrubą - mowa oczywiście o rowerze :)




Docieramy do pięknej panoramy w której mnóstwo słońca i gorąca :)



aż z tego upału okulary mi zaparowały :)



Nasz film pełny TV zaczyna się




Tak oto przemierzając krainę pełną TV jedziemy cały czas przed siebie a ja zastanawiam się co scenarzysta ma jeszcze w zanadrzu :)


I jego zacny plan był wykończyć nas na prawie 30% podjeździe, ale nie udało się. Dojechaliśmy


A skoro był podjazd, to będzie i zjazd :)




Niestety głównemu aktorowi życie niemiłe i postanowił mnie pozostawić samego na pastwę wilków a sam się wyautować na zjeździe



Choć jego plan był piękny, przeżył :))) i tak w ten sposób czekała nas dalsza wędrówka i tułaczka po tamtejszych skałach :)


Po drodze odkrywamy jeszcze chatkę choć opuszczoną to wrażenie robiła







Ponieważ była opuszczona to my się rozgościliśmy



Przed dotarciem do pit-stopu czeka nas jeszcze jeden mocny zjazd

Na którym idę bokiem :)

Po tej przygodzie czas nabrać sił, jedziemy do schroniska. Obfity obiad oraz napój regenerujący stawia nas na nogi, jedziemy więc spowrotem do miejsca startu. O dziwo cali - przynajmniej ja, bo wiedziałem że Bogdan te trasy robi trzy razy dziennie i raczej nie będzie miał problemu z nimi :)
Dzięki za pokazanie fajnych, ciekawych i wymagających odcinków, będzie co w przyszłym roku ponownie zwiedzać i porównywać się w tym dniem :)

Żar kolejny odcinek

Wtorek, 11 listopada 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Dzień wolny :) pogoda ładna to czemu nie skorzystać z uroków pogody? Planu nie miałem, znów spontan. I tak ruszam z domu, zastanawiam się czy skoczyć znów w góry. Przez myśl przeszło mi że został ostatni odcinek z Kocierza do Żaru który został mi do zaliczenia w tym roku. Skoro jechałem w strony Beskidu Małego to szybki telefon do Karela. Jedziesz w Beskidy? Słyszę:nie mam planów,jadę. No to do zobaczenia za półtorej godziny :/ (jechałem rowerem do miejsca docelowego).


Omijam Kęcką, jadę przez Osiek, Malec. Do Porąbki docieram w ustalonym czasie, z Karelem jedziemy z Wielkiej Puszczy. Na początek wybieramy wariant nieoznakowanej drogi od Wielkiej Puszczy i wbijający się na czerwony pieszy. Nie jesteśmy pewni ilości błota, ryzykujemy. Okazuje się że jest ok. Podjazd w okolice Kocierza pamiętam jako bardzo sztywny, którego nie przejechałem w całości z siodła, bo zawsze grzązłem na zakręcie. Tym razem udało się :)

 
Zakręt który do tej pory mnie pokonywał, tym razem zwycięstwo :)
Rezygnujemy z wjazdu na Zajazd Kocierz, w końcu i tak jedziemy w kierunku Żaru. Karel pokazuje mi odcinek dzięki któremu możemy ominąć spacerek pod szczyt Kocierza. Niestety czeka nas tam niezła błotna niespodzianka




Felerny odcinek zjechany przez leśników staramy się ominąć bokiem. Po części udaje się nam to, ale czeka nas przedzieranie przez krzaki


Jakoś dajemy radę, nie było tragedii :)
Kawałek dalej droga już nie jest zjeżdżona przez leśników, można spokojnie jechać. Jedynie za nami jest tylko parę gałązek :)

Jedziemy na Przełęcz Przysłop, Karel proponuje jechać niebieskim na punkt widokowy, ja oczywiście jestem otwarty na wszelkie nowe eksploracje terenu :)




Wspomniana Przełęcz Przysłop
Z niebieskiego odbijamy na nieoznakowaną drogę skąd ładnie widać zbiornik na Żarze





Kolejna część drogi to znany nam zielony szlak prowadzący na asfalt w okolicy zbiornika. Przed szczytem spotykamy kumpla z psami który ostrzega nas o masie ludzie. Jedziemy jeszcze na Kiczerę, pamiętam ten podjazd jako ciężki,sztywny. Tym razem nie było tak źle ;)


Końcowy podjazd pod Kiczerę

Na szczycie chwilowy popas, regeneracja i zjazd w dół. Jedziemy fajnym singielkiem wzdłuż sitaki ogradzającej zbiornik wodny, jeszcze nie miałem okazji nim jechać :)
Na szczycie długo nie zabawiamy, bo wieje. Czeka nas całkiem ciekawy i wymagający zjazd czerwonym z Żaru. Najlepszym fragmentem tego zjazdu był "dywan" liści, w takiej ilości że zakrywał koła aż do tarczy. Obawiałem się co będzie pod liśćmi, na szczęście obyło się bez wypadku.
Ze szlaku zjeżdżamy do Kozubnika, tam również poznaję nowe drogi :) 
W Porąbce znów regeneracja i czas powrotu, tym razem wracam Kęcką, aut masa na drodze, na szczęście ja nie mysze stać w korku remontowanej drogi na wylotówce w Nowej Wsi :)
Dzięki K4r3l za super wyprawę i pokazanie ciekawych, nowych odcinków. A błoto i patyki mnie nie przerażają, już przywykłem do takich atrakcji serwowanych przez leśników :)


Szybka rundka

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · Komentarze(0)
Szybka rundka po mieście :)

Czas na Żar

Niedziela, 2 listopada 2014 · Komentarze(6)
Dziś jeszcze ładniejsza pogoda jak dzień wcześniej, szkoda byłoby tracić dzień na siedzenie. Postanawiam jechać znów bez planu. Wpadłem na pomysł aby wjechać na Żar,w tym roku jeszcze tam nie byłem. Bałem się czy podołam podjazdowi, bo nogi słabe, ryzykuję :) Trochę inaczej chcę wjechać na szczyt. Nie chcę jechać asfaltem do Międzybrodzia Żywieckiego, bo bezpośredni most jest remontowany. Patrząc na mapę,zauważam że jest szansa jazdy przez Kozubnik do polany szybowcowej,a stamtąd wjechać na czerwony. Nie wiem co mnie czeka, czy będzie spacer pod górkę czy uda mi się coś wjechać.


Zbiornik wodny na szczycie Góry Żar widziany od Kozubnika


Z polany gdzie lądują paralotniarze są bardzo ładne widoki

Do Polany podjazd mam asfaltem ,przeważnie 18-20% nachylenia. Kawałek dalej zaczyna się ciekawie, Garmin jeszcze pokazuje 25% i jeszcze daję radę jechać. Ale gdy zaczyna się jeszcze bardziej stromo, odpuszczam. Nie wiem ile tam było, pewnie z 30% dla mnie nie do podjechania, przynajmniej nie teraz


Tym bardziej że na tym podjeździe dochodzą jeszcze luźne kamienie


Na szczęście gdy dochodzę do czerwonego, początek jest fajny. da się jechać :)




Jest też ładny widok na Jezioro na zaporze wodnej


dalej to już niestety spacerek. Nie dość że stromo, to jeszcze kamienie pod kiściami tez robią swoje. Całe szczęście że spacer nie jest zbyt długi ;)


Bo już jestem na szczycie


Po mojej prawej jest trasa DH i kilku śmiałków na niej :)


To był mój podjazd






Widoki ze szczytu super :). Ten singielek na zdjęciu to początek trasy DH


Widok ze szczytu od drugiej strony. Pogoda idealna


Szybowiec i samolot wciągający go na odpowiednią wysokość. Pełno dziś tego latało




Widoki z każdej strony super. W sumie Żar ma to do siebie że jak ładna pogoda to widoki potrafia powalić na kolana, a góra ni ejest jakaś wielka




Nazywana jest tez Polskim Dhoulne Strane. Na szczycie jest taka sama przepompowania i elektrownia wodna jak w Czechach, tylko trochę mniejsza i wokoło jeziora nie wolno chodzić

Dalej chcę jechać w dół asfaltem. Jest dośc kręta i niebezpieczna droga, za to bardzo przyjemnie się nią zjeżdża


Dolna część kolejki linowej i lotnisko oraz szkoła dla szybowców


Oraz szkoła paralotniarzy

Teraz wiem że muszę jechać na zaporę aby przejechać przez jezioro.Nie chce mi się nadrabiać drogi, nie mam jednak wyjścia. Po drodze przypominam sobie że w Czernichowie jest most wiszący, więc mogę trochę skrócić :)





Z mostu robię zdjęcie Żaru na którym niedawno byłem :)


Jadę oczywiście Kęcką drogą. Głód dopada mnie, zatrzymuję się na obiad. Po biedzie mam już zachód słońca


I tak minął weekend,samotnie choć trochę starych tras sobie przypomniałem i poznałem nowe odcinki :) nie spodziewałbym się że jeszcze w tym roku będę robił takie trasy. Pogoda zaskakująca.

Pszczyna

Sobota, 1 listopada 2014 · Komentarze(5)
Święto zmarłych poświęciłem jazdą na rowerze, ponieważ pogoda była idealna :)
Nie miałem planu gdzie jechać, to był spontan. I tak szybko zastanawiając się gdzie jechać, wpadłem na pomysł aby pokręcic w kierunku Zamku w Pszczynie. Drogę wybrałem przez Lasy Kobiorskie tzw. Plessówką.


pierwsza przerwa, dość ciepło, więc zmiana stroju :)

Lasy Kobiorskie oraz Pszczyńskie są dość dobrze mi znane, dano nimi nie jeździłem. Jadąc w kierunku Pszczyny postanawiam pojechać kilkoma drogami jeszcze mi nie znanymi. Co prawda prowadzą one równolegle do wytyczonych tras, ale chęć poznania nowego odcinka jest przeogromna.


Lasy Kobiorskie oraz szuterki 

Chwilowo zbaczam z trasy i jadę w region dawne jednostki wojskowej, teraz zostały tu ruiny. Pamiętam jak parę lat temu nie było jeszcze to tak bardzo zarośnięte

W okolicach Kobioru zwiedzam ruiny dawnej jednostki. Teraz to teren dla paintbolowców i grzybiarzy 

Do Pszczyny jadę "Plessówką" oraz czerwonym pieszym który prowadzi mnie wprost do Zabytkowego Parku w Pszczynie. Pamiętam że jest tam wiele ciekawych miejsc jak Muzeum Zamkowe, skansen, Żubrowisko, pole golfowe czy historyczne monumenty.


W parku w Pszczynie jest kilka ładnych, historycznych miejsc jak mogiły widoczne na zdjęciu


Z oddali widać niedawno wyremontowany zamek w Pszczynie




Mostki w parku oraz herbaciarnia





Zamek z bliska ładnie się prezentuje

Tuż przy samym Muzeum jest rynek. Również okazale się prezentuje



Na rynku w Pszczynie robię sobie fotkę z pewną Panią :)


Powozownia w Parku


Skansen

Po zakończonej zwiedzanie trasie, wracam drogą ER4 do domu. Jest już trochę chłodniej, ale jak na ta porę roku przyjemnie. Nie pomyślałbym jakiś czas temu że pogoda w listopadzie będzie ładniejsza jak w sierpniu :)