Wpisy archiwalne w kategorii

Beskid Żywiecki

Dystans całkowity:228.00 km (w terenie 95.00 km; 41.67%)
Czas w ruchu:13:39
Średnia prędkość:16.70 km/h
Maksymalna prędkość:64.50 km/h
Suma podjazdów:4488 m
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:144 (73 %)
Suma kalorii:8307 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:76.00 km i 4h 33m
Więcej statystyk

Beskidzka wyrypa jako przewodnik dz.I

Sobota, 6 września 2014 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Pierwszy dzień zmagań w Beskidach. Trasę planuję po "staremu" czyli na razie jedyny znany mi podjazd (możliwy do podjechania) w kierunku na Halę Miziową. Wariant obok wyciągów w Korbielowie odpuszczam gdyż wiem że są tam prowadzone prace na stoku oraz okoliczny wyrąb drewna, co mogłoby wiązać się dużą ilością błota na trasie.




Niestety okazuje się że i ten wariant jest rozjeżdżony. Na szczęście niewielki odcinek




kawałek dalej jest ciekawy odcinek po balach. Podejmuję więc próbę jazdy po nich




i kończy się to tak :)



Gleby na szczęście nie było :) Jedziemy dalej do Hali Miziowej. Ja robię jako symulant jazdy w terenie :)


I czekam na uczestników przewodnictwa wycieczki :D


Widoki tym razem nie zachwycają, kiepska widoczność,ale lans nowym rowerem już tak


Ponieważ znam początkowy  odcinek z Hali Miziowej do Rysianki dość dobrze, chcę ominąć błotnistą trawę wzdłuż szlaku. Niestety odcinek którym mieliśmy jechać jest jeszcze gorszy


Jedziemy więc błotnistą łąką. Tu nawet w upały jest błoto,ale da się tym razem jechać :)
Przed nami pierwszy zjazd. Instruuję jak jechać i gonię w dół a później czekam na efekty jak sobie uczestnik wycieczki poradzi


Nawet poszło dobrze ale pogonić do zjazdu trzeba było :)


Przed nami góra Brts, ostatnie spojrzenie przed długim zjazdem w dół - oczywiście po kamieniach :)






Przed podjazdem na Rysiankę jest jeszcze bajorko które od zawsze w tym miejscu jest. Na szczęście są kładki :)


Dalej jedziemy na Rysiankę. Podjazd jest dość stromy,jednak bardzo przyjemny do podjazdu


Hala Rysianka


Pamiątkowa fotka z rowerem i pierwsza próba podniesienia go nad siebie 


Obiad postanawiamy jeść na oddalonej nieopodal Hali Lipowskiej


I teraz wiem że czeka nas kwintesencja tej trasy. Zjazd pełen kamieni, korzeni i patyków. Bardzo fajny (na fulla), trochę trudny i stromy. Na tym odcinku odbyła jest nauka zjazdu na nowym sprzęcie. I efekt pozytywny :) w końcu widać różnicę w zjazdach i zachowaniu się na nich.
Najpierw zjeżdżam niżej aby dobrze się ustawić i gonić do zjazdu :)




A później sprawdzam efekty....pozytywne :) w końcu nie trzeba będzie gonić do nauki :D


Mój ulubiony fragment



Niestety w oddali szaleje burza i prawdopodobnie idzie na nas. Zastanawiam się czy damy radę zrobić całość czy też trzeba będzie coś wymyślić awaryjnego.Na razie i tak musimy pojechać na Boracza



Część przed Halą Boracza to bardzo przyjemny singielek


A na Hali Boracza postanawiamy nie ryzykować dalszej górskiej eskapady, ponieważ pogoda niepewna a burza cały czas krąży.

Jedziemy do Węgierskiej Górki i ku mojemu zaskoczeniu widzimy też bunkry


Trasę zaplanowałem przez jakieś wioski. Niestety zaczyna coraz mocniej padać a im bliżej Korbielowa tym chmura ciemniejsza. Na początku tylko kropiło, później zaczyna być już mniej ciekawie. Zatrzymujemy się  na przystanku aby wyciągnąć kurtki zabezpieczyć plecaki. Niestety zaczęło mocniej padać, musimy to przeczekać.


I choć na zdjęciu nie wygląda tak źle, później było tylko gorzej. Burza i deszcz są mocniejsze,ewidentnie wiszą nad nami. Czekamy chyba z półtorej godziny aż przestanie padać,jednak jest już tak ciemno że nie ma sensu.I tak zmokniemy,więc jedziemy. Okazuje się że parę kilometrów dalej jest mokro ale już nie pada :) Dzięki temu po powrocie mamy mokre tylko buty :)
Szkoda że pogoda bardziej nie dopisała. Będzie na kolejny raz :)

W cieniu Pilska po Beskidzie Żywieckim

Sobota, 10 maja 2014 · Komentarze(0)
Z trasą w Beskidzie Żywieckim miałem pewne rachunki do wyrównania. W zeszłym roku urwałem na niej przerzutkę i niestety nie dane było mi cieszyć się jej walorami.Na dodatek siły też mi odmówiły posłuszeństwa.
Tym razem było inaczej. Siły były, chęci też i w razie czego hak w zapasie (gorzej z przerzutką). Pogoda była super, choc w nocy padało. I ten deszcz troszkę namieszał w trasie.

Zaczynam w Korbielowe, zostawiam auto "pod Smrekiem" i jadę najpierw kawałek asfaltem, później żółtym pieszym prowadzącym do Hali Miziowej. Trasa mojego szlaku prowadzi po dość stromym podjeździe.Niestety błoto bardzo mi to uniemożliwia i czeka mnie częsty spacerek.
Początek trasy nie dość że stromy to jeszcze pełen błota
Początek trasy nie dość że stromy to jeszcze pełen błota © zibibiker666
Kombinuję więc aby pojechać inaczej.Podjeżdżam żółtym ale coś mi nie gra z moim trackiem. Przede mną więc kolejne widoki i niepewność co dalej.
Pierwsze widoczki ze stokiem w tle choć go nie widać na zdjęciu
Pierwsze widoczki ze stokiem w tle choć go nie widać na zdjęciu © zibibiker666
Wiem że stok mam po swojej lewej,więc tam się kieruję w nadziei że będzie mniej błota. Niestety....
Po rezygnacji pierwszej obłoconej trasy, czeka mnie niestety kolejna podobna albo i gorsza :(
Po rezygnacji pierwszej obłoconej trasy, czeka mnie niestety kolejna podobna albo i gorsza :( © zibibiker666
Idę więc wzdłuż stoku...
Trasa przebiega przez stok w Korbielowie
Trasa przebiega przez stok w Korbielowie © zibibiker666
W końcu natrafiam na swój track który momentami jest dość ciekawy
Szlak pieszy do Miziowej jest dość kamienisty i korzenny
Szlak pieszy do Miziowej jest dość kamienisty i korzenny © zibibiker666
Docieram w końcu do Hali Miziowej
Już jestem na Hali Mizowej
Na Hali Mizowej © zibibiker666
Jeszcze raz Hala Miziowa. Teraz będzie czekał mnie czerwony szlak pieszy
Jeszcze raz Hala Miziowa. Teraz będzie czekał mnie czerwony szlak pieszy © zibibiker666
Hala Miziowa, zaś w tle widać Babią Górę
Hala Miziowa, zaś w tle widać Babią Górę © zibibiker666
Dalej trasa prowadzi szlakiem czerwonym.Jest on w większości dośc błotnisty,wielokrotnie muszę zmagać się z bagnem zanim dotrę na szuter. W końcu kiedy na niego docieram,trasa ciekawie mnie prowadzi zjazdami i podjazdami.
Zaczyna się pierwszy zjazd, ten jeszcze był spoko, sporo luźnych kamieni, mimo to super się jechało
Zaczyna się pierwszy zjazd, ten jeszcze był spoko, sporo luźnych kamieni, mimo to super się jechało © zibibiker666
Na szczycie Brts 1339 m.n.p.m
Na szczycie Brts 1339 m.n.p.m © zibibiker666
Tam jadę :)
Tam jadę :) © zibibiker666
Dalej czekają mnie kolejne błotne niespodzianki...
Kolejne błotko, tym razem trudniejsze do ominięcia
Kolejne błotko, tym razem trudniejsze do ominięcia © zibibiker666
Gdy docieram do Hali Rycerzowej widoki stają się jeszcze ciekawsze.Nie dość że Tatry widać wyraźniej, to wokoło jest bardzo urokliwie.
Z Hali Rycerzowej fajnie było widać Tatry
Z Hali Rycerzowej fajnie było widać Tatry © zibibiker666
Pierwsza sesja fotograficzna na Rycerzowej
Pierwsza sesja fotograficzna na Rycerzowej © zibibiker666
No i kolejna sesja foto :)
:) © zibibiker666
Widok który kiedyś mnie powalił, tym razem wróciłem w to miejsce
Widok który kiedyś mnie powalił, tym razem wróciłem w to miejsce © zibibiker666
Teraz załapałem się na fotkę
Tym razem zrobiłem sobie pamiątkową fotkę © zibibiker666

Z Hali Rycerzowej rezygnuję ze zjazdu zielonym szlakiem aby znów nie urwać przerzutki i jadę do Hali Lipowskiej. Stamtąd to czeka mnie najlepsza zabawa :)
Kolejny widok na Tatry, tym razem z Hali Lipowskiej
Kolejny widok na Tatry, tym razem z Hali Lipowskiej © zibibiker666
I teraz zaczyna się prawdziwy fun, telewizory, korzenie i wszystko co bikerzy lubią najbardziej :)
I teraz zaczyna się prawdziwy fun, telewizory, korzenie i wszystko co bikerzy lubią najbardziej :) © zibibiker666
Tak to wygląda z drugiej strony, zjazd super :)
Tak to wygląda z drugiej strony, zjazd super :) © zibibiker666
Pierwotną część na której urwałem ostatnio hak ominąłem,jednak i tutaj nie było lepiej. Trzeba tylko uważać na patyki - łamacze przerzutek i haków :)
Pierwotną część na której urwałem ostatnio hak ominąłem,jednak i tutaj nie było lepiej. Trzeba tylko uważać na patyki - łamacze przerzutek i haków :) © zibibiker666
Dalej kieruję się w kierunku Hali Boracza...
Kolejnych patyków ciąg dalszy :)
Kolejnych patyków ciąg dalszy :) © zibibiker666
Zjazd czyli patyki i korzenie :)
Zjazd czyli patyki i korzenie :) © zibibiker666
Tutaj było dość wąsko, tylko dla odważnych
Tutaj było dość wąsko, tylko dla odważnych © zibibiker666

Telewizorów ciąg dalszy :)
Telewizorów ciąg dalszy :) © zibibiker666
Niedaleko Hali Boracza
Niedaleko Hali Boracza © zibibiker666
Do której prowadzi fajny singielek
Do której prowadzi fajny singielek © zibibiker666
Co widać na zdjęciach :)
Co widać na zdjęciach :) © zibibiker666
Droga do Hali Boracza
Droga do Hali Boracza © zibibiker666
Dalej z Hali Boracza czeka mnie dość szybki zjazd który testował moje hamulce.Po tym czeka mnie kolejna wspinaczka. Po wielu kombinacjach wybieram czarny szlak rowerowy. Czasu jest coraz mniej, wiem że jeśli nie przyspieszę to nie wrócę do zmierzchu. Jadę teraz w kierunku Sopotni Wielkiej.
Widok na Węgierską Górkę
Widok na Węgierską Górkę © zibibiker666
Niestety czeka mnie dość błotny i ciężki etap.Na dodatek skąpałem sobie buty w błocie.Nie mam wyjścia, jadę a raczej brodzę w błocie dalej.
Pod koniec też nie było lekko, błoto cały czas dawało się we znaki
Pod koniec też nie było lekko, błoto cały czas dawało się we znaki © zibibiker666
Gdy wiem że mam niedaleko do Sopotni Wielkiej, rezygnuję z ostatniego podjazdu do stoku i skracam asfaltem do Krzyżowej skąd pozostaje mi już tylko asfaltowy podjazd do Korbielowa.
To już mój ostatni akcent, zjazd do Sopotni Wielkiej
To już mój ostatni akcent, zjazd do Sopotni Wielkiej © zibibiker666
Po dotarciu do Korbielowa jem obiad w zajeździe "Pod Smrekiem" i upajam się myślą że w końcu dojechałem z całą przerzutką. I wiem że na pewno tu wrócę!!! Trasa super, polecam każdemu!!!!

Jezioro Żywieckie, Kocierz

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Dziś nie pada ale słońca nie ma. Miałem pomysł na Beskidy i trzy podjazdy - Żar,Przegibek i Kocierz,jednak zrezygnowałem z dwóch pierwszych bo wiedziałem że nie dam rady. Trasę wybrałem na Kęty,Porąbkę gdzie spotkałem trójkę szosowców których dogoniłem.Ponieważ jechali wolniej,wyprzedziłem ich.Z czasem mnie dopadli bo jechali po zmianach i do samej tamy na Żywieckim jechali a mną.Tam skręciłem na Zarzecze, oni śmignęli główną. Okrążyłem jezioro, dalej udałem się na Kocierz.Przed mocnym podjazdem zrobiłem krótką przerwę na doładowanie się bananami i w górę!! Podjazd nawet poszedł gładko,co mnie zdziwiło. Później zostaje mi Andrychów, Wieprz,Osiek a na koniec postanowiłem dokręcić przez Skidziń. Średnia dupy nie urywa, bo słaby dziś byłem na maxa. Trzeba pracować nad mocą!!!