Pogoda trochę nie pozwoliła na poranny wyjazd, musiałem przeczekać - choć na upartego dałoby się jechać, poczekałem na pewniejsze warunki. Po drodze minąłem kolegów którzy jednak w tym dniu zrobili szosową wyrypę i akurat wracali.
Ambitny plan na coś mocniejszego udał mi się w sobotę. Plan - Kocierz od strony Żywca. Wiadomo co mnie czeka, ciężki podjazd pod Hotel na szczycie. Nie chciałem się mocno spalić,więc jechałem spokojnie. Widoki wszystko nadrabiały bo przejrzystość powietrza była idealna :)
Nie raz przejechałem ten widok, tym razem nie podarowałem sobie. Żar było widać idealnie, pozostałe góry też :)
Na zaporze Jeziora Żywieckiego był jakiś zjazd motocyklistów
Od jakiegoś czasu chodziło za mną zrobić trasę na Przełęcz Salmopolską i wrócić przez Wisłę. I tak też dziś zrobiłem, choć w okolicy Szczyrku miałem wątpliwości czy nie zawrócić - chmurzyło się mocno.
Moje chmurki :/
Na szczęście nie padało więc zaryzykowałem. Druga wątpliwość pojawiła się na samej Przełęczy - chmury bardziej wisiały nade mną ale skoro już tu jestem to postanowiłem zaryzykować. Najwyżej zmoknę - nie pierwszy i nie ostatni raz :) Opłaciło się bo od Wisły pogoda była piękna, wręcz duszno było w Ustroniu. I tak przez tą duchotę deszcz złapał mnie najpierw w okolicy Jasienicy a później burza parę kilometrów od domu. Na szczęście nie byłem mocno mokry :)
Pierwsza fota na zaporze w Porąbce
Próbowałem uchwycić Beskid Żywiecki ale komórką kiepskie zdjęcia wychodzą :(
Skok na Szczyrk :)
Na Przełęczy Salmopolskiej
Skok na Wisłę :)
W Wiśle natrafiłem na zawody na nartorolkach
asfalt na rolki rewelacja ;)
Ustroń
I podobny deptak :)
Moja pierwsza ulewa na trasie. Dobrze że są wiaty przystankowe ;)
3 km prosta na zaporze w Goczałkowicach, stąd goniła mnie kolejna ulewa oraz burza
Ogólnie trasa udana, na ten rok najdłuższa, a plany są bardziej ambitne. Jedno wiem - na rowerze szosowym podjazdy są ciężkie - przynajmniej dla mnie.
Ambicja wzięła górę - postanowiłem pojechać popołudniu a rano biegałem. I to był mój gwóźdź do trumny. Siły były takie sobie na jazdę ale na drugi dzień skończyło się to dla mnie wymęczeniem. Wiem jedno - nie jestem na tyle wytrenowany aby biegać i śmigać na rowerze w jednym dniu :(
W przerwach na bieganie znalazłem w końcu trochę czasu na rower. Jazda na spokojnie, nie wiem czy można nazwać to treningiem, po prostu taka sobie jazda. Mój rowerowy plan treningowy i tak został już zachwiany - bieganie, brak pogody. Teraz spontan, skupianie się na interwałach i sile-oczywiście wszystko w miarę rozsądku :)