Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:535.80 km (w terenie 310.00 km; 57.86%)
Czas w ruchu:32:52
Średnia prędkość:16.30 km/h
Maksymalna prędkość:65.20 km/h
Suma podjazdów:8040 m
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:157 (80 %)
Suma kalorii:17597 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:41.22 km i 2h 31m
Więcej statystyk

W końcu z plecakiem w trasie, dzień 1 do Starego Miasta

Wtorek, 30 września 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Planów na dłuższy wyjazd niż jeden dzień z plecakiem i dobytkiem na plecach było sporo,ale jakoś nie mogło dojść ich realizacji. Aż do teraz. Pierwotnie miały być Karkonosze,ale chyba mi w tym roku trochę się "przejadły". Mnie ciągnęło bardziej w Jeseniki,a ponieważ pogoda miała być niepewna to w razie tragedii można łatwiej wrócić. Więc trasę zaplanowałem przez Kralicki Śnieżnik do Paprseka gdzie mieliśmy się zatrzymać na koniec dnia.

Jedziemy na Przełęcz Puchaczówka czerwonym pieszym szlakiem który "lekko" jest zniszczony przez leśników. Do tego jest to dość mocny podjazd, tak na początek :)

Po przeprawach przez gałęzie i błoto z Przełęczy jedziemy na Żmijową Polanę. Po stromym podjeździe asfaltem prowadzącym na przekaźnik na żółtym szlaku rowerowym prowadzącym do Żmijowej Polany jest jak zawsze sporo błota. Od zawsze odkąd tamtędy jechałem było sporo błota.

Dalsza część to przyjemny czerwony szlak do Schroniska na Śnieżniku




Od schroniska jedziemy niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Puchacza, równie ciekawy szlak co czerwony i ładnie widać z niego Czarną Górę

Z Przełęczy Puchacza jedziemy dawną trasą zaplanowaną przez Ryjka w kierunku naszego ulubionego trawersu. Po drodze oczywiście przypominamy sobie jak to było kiedyś na tej trasie

Zjazd który przypomina Beskidzką wyrypę

Słynna przecinkę :)

Oraz wodospady które wtedy ominęliśmy


Ciekawy zjazd podmokła trasą daje wrażeń :)


Docieramy w końcu na trawers który teraz po remoncie przypomina raczej autostradę niż odcinek w górach :)



Najlepszy moment jak przy Slamence postawili betonowe przepusty, ciekawe w jakim celu?


Dowiadujemy się również że stok na Dolni Morava będzie dłuższy :) czekamy więc na zimę :)

Praktycznie od Slamenki robi się zimniej i ciemniej, nie dość że trzeba się ubrać to jeszcze zastanawiamy się czy my jeszcze coś w Navrsi zjemy jak dotrzemy tam około 18? Musimy trochę przyspieszyć


Omijamy odcinek Pod Babusi i jedziemy zielonym szlakiem w kierunku Susiny gdzie mieliśmy wjechać,ale z racji braku czasu odpuszczamy :(


Dalsza część to bardzo szybki dojazd do Navrsi, jesteśmy głodni i zastanawiamy się co będzie z obiadem? Miałem w razie czego plan awaryjny ale na razie z niego korzystamy dopóki nie będziemy na miejscu. Po dotarciu do Navrsi dosłownie całujemy klamkę schroniska

Zamknięte zostało jakieś pół godziny wcześniej,a o noclegu tez nie ma mowy. Ponieważ nie ma pewności co do Paprseka jedziemy do Starego Miasta zjeść i tam tez zostajemy. Pierwszy dzień wyprawy zaliczony, jedyen co całą drogę dokuczało to ciężki plecak.


Wchód słońca na Szrenicy + Izery

Niedziela, 28 września 2014 · Komentarze(3)
Kategoria MTB, Wyprawa, Izery
Uczestnicy
Lea rzuca wyzwanie - wschód słońca, kierunek Szrenica. Nie byłem do tej pory jakimś wielkim zwolennikiem takich wypraw,ale pomyślałem - co mi szkodzi? Coś nowego na rowerze.
Najgorsze z całej wyprawy było dotarcie do Szklarskiej Poręby po prawie zerowym śnie. Mgła, nic nie widać, zimno. W końcu docieramy, troszkę spóźnieni ale z zapasem czasowym. I zaczyna się podjazd pod Szrenicę.

W nocy niewiele było widać,zauważyłem tylko jakąś "ścianę" na szlaku. Podejmuję wyzwanie, podjeżdżam i schodzę na zmianę. Za stromo. Na początek mamy przed sobą "kocie łby", później jest o tyle "lżej" bo droga jest wyłożona płytami (czy jak je zwał). Nie znaczy wcale że jest lekko, dalej stromo,z tym że łatwiej podejmuje się walkę na równym ale stromym podjeździe.

Cały czas zastanawiam się czy zdążymy na szczyt przed wschodem, bo coś siły na podjeździe opadają. Ale na szczęście jesteśmy jakiś kwadrans przed wschodem na Szrenicy :)

Tuż przed wschodem

Zaczyna się :)





Na szczycie zimno, wieje mocno, temperatura poniżej 0"C co widać po nas






Później mamy takie widoki :)




Szrenica


Niebo czyste, ładne widoki :)


Jedziemy w dół




Jedziemy do Szklarskiej gdzie czeka na nas wyżerka :)

Ciepło się robi więc trzeba się przebrać. Jedziemy w Izery. Okazuje się że Lea niestety nie da rady jechać przez ból kolana :( jedziemy więc sami.

Na początek znana trasa, płaska i przyjemna ze Schroniska Orle do Chatki Górzystów

Na trasach sporo ludzi, ale tragedii nie ma


Od Chatki Górzystów jedziemy trochę "kombinowanym" szlakiem żółtym a później czerwonym, dla mnie całkowicie nowym, tym bardziej że Izery znałem z bardziej płaskiej strony a na naszej trasie jest trochę podjazdów i zjazdów.
 
Punkt widokowy

Okolice kopalni kwarcu



Jedziemy na Wysoki Kamień




Widok ze szczytu



Pozostaje nam zjazd do Szklarskiej Poręby. Dość szybko to mija. I tak kończymy dzień pełen nowych wrażeń, przynajmniej dla mnie.

Myjka

Środa, 24 września 2014 · Komentarze(0)
Jazda na myjkę, czas odchudzić rower z błota :)

Lasy Murckowskie w błocie

Niedziela, 21 września 2014 · Komentarze(0)
Tym razem obrałem ponowny kurs na Lasy Murckowskie. Pogoda jak ruszałem była w miarę ładna, z tym że chmury krążyły dokoła i zastanawiałem się czy mnie nie zleje. Ulewa dopadła mnie dopiero na Murckach. W lesie błota pełno, wyglądałem jak "błotne nie wiadomo co" :) Zastanawiałem się czy nie zawrócić,ale skoro już moknę pod drzewem to zostaję. I tak dzięki temu że postanowiłem zostać, wypogodziło się. Deszcz złapał mnie dopiero na powrocie.


Krótko szosowo

Sobota, 20 września 2014 · Komentarze(0)
Treningowo szosą do Polanki przez Brzeszcze mimo uszkodzonej przedniej przerzutki którą w końcu muszę zakupić!!!

Myjka

Poniedziałek, 15 września 2014 · Komentarze(0)
Opłukiwanie roweru z błota :)

Beskid Mały jak w horrorze

Niedziela, 14 września 2014 · Komentarze(7)
Wstaję rano - mgła. Mam zamiar jechać w Beskidy,ale dalej mgła. Myślę że przejdzie,więc pakuję rower do auta i jadę do Porąbki. Po drodze przez moment przebłyski słońca, jest więc nadzieja na lepszą pogodę. Nawet ciepło,więc długą bluzę pakuję do plecaka i w drogę.

Na parkingu pod stadionem mam taką piękną pogodę


Jadę Wielką Puszczą aż do końca drogi asfaltowej. Wbijam się w leśne otchłanie wiedząc że czeka mnie bło, jednak moi ulubieńcy leśnicy tylko mi ułatwili jazdę w błocie


Myślę sobie że na zajeździe na Kocierzu nie będzie mgły, niestety myliłem się


Ponieważ za mną podjazd na 20% nachyleniu, który mimo błota dałem jakoś radę podjechać,odpoczywam i posilam się. Dołącza do mnie starszy biker na przełajówce, z którym ucinam sobie dłuższą i bardzo ciekawą rozmowę. Dowiedziałem się bardzo dużo interesujących informacji. Żegnany się po dłuższej rozmowie i każdy jedzie w swoim kierunku.
Mój kierunek to Potrójna i tam też jadę (przynajmniej tak mi się wydaje)


przez moment miałem słoneczko z czego ucieszyłem się że będą w końcu jakieś widoki, niestety nie na długo

A stając przy tym oto rozdrożu dowiaduję się że zamiast na Potrójną,pojechałem na Żar. Nie ma jak się zamyślić i pojechać nie w tą stronę, a od początku coś mi się nie taka ta trasa wydawała,choć początkowo myślałem że to przez mgłę

Nie chcę jechać tak szybko na Żar, jadę więc do Czernichowa niebieskim


Po drodze mam takie widoki. Oto Góra Żar, a raczej jej zarys

Zalew w Międzybrodziu


Ostatnie zdjęcie na Jaworzynie przed dość ostrym zjazdem.Pamiętam że jak kiedyś nim jechałem był dość stromy i ciekawy

Niestety trasa jest bardzo mocno wypłukana przez deszcze i strumyki

Z ledwością idzie utrzymać się na nogach, kamienie śliskie i grząskie


Jakoś zjechałem choć to była raczej walka o życie niż zjazd. I wiem jedno aby przenigdy nie jechać tym szlakiem pod górę!!!
Na zaporze nad Jeziorem Żywieckim widać troszkę lepiej Żar


Z Czernichowa jadę nieoznakowaną drogą w kierunku Magurki Wilkowickiej omijając Przysłop i spacerek na Suchy Wierch. Trasa znośna, trochę stroma,jednak do podjechania. Gorzej tylko z tym że jest bardzo grząsko i muszę czasem pospacerować.
Po drodze mijam Gajówkę


Na Magurce niewiele widać. Jestem tuż pod schroniskiem a nawet go nie widzę. W oddali (a raczej przybliżeniu) widzę dosłownie tyle co na zdjęciu




Schronisko 


W Schronisku jem naleśniki które podniosły mnie na nogi, ponieważ mocno mnie docięło na tych podjazdach i błotnych przeprawach,a jedzenie mi się skończyło.



Po zjedzeniu zjeżdżam na Przełęcz Przegibek. Niebieskim nie bardzo chcę jechać ponieważ wiem co mnie czeka. U tu niespodzianka bo ze schroniska do Przełęczy jest pociągnięta trasa narciarstwa biegowego którą zjeżdżam

Byłby fajny widoczek gdyby coś więcej było widać

Przełęcz Przegibek. Stąd jadę asfaltem, nie ryzykuję wjazdu w teren

Mgła towarzyszyła mi cały dzień na trasie i w sumie było to nowe doświadczenie. Kamienie śliskie, dużo błota, ciężko. Tak można to powiedzieć w skrócie. Ale najważniejsze że bez większych i poważniejszych gleb, co jest dla mnie wielkim sukcesem przy takim ciężkim wyzwaniu.

Tym razem rower szosowy dał radę

Sobota, 13 września 2014 · Komentarze(1)
Miał być góral, ponieważ znów popadało, wyszła szosa. Dość mocno pokręciłem moją interwałową trasą. I przy okazji znów sobie przypomniałem że przednią przerzutkę miałem wymienić :( i został mi jeden blat z przodu - największy :(

Myjka

Poniedziałek, 8 września 2014 · Komentarze(0)
Znów myjka