Miał być góral, ponieważ znów popadało, wyszła szosa. Dość mocno pokręciłem moją interwałową trasą. I przy okazji znów sobie przypomniałem że przednią przerzutkę miałem wymienić :( i został mi jeden blat z przodu - największy :(
Pierwszy dzień w miarę pogody od niepamiętnych czasów :) mam trochę więcej czasu niż normalnie,a nie dość że kolano boli to jeszcze mam rozwaloną przerzutkę z przodu. I nie dość że pozostaje mi tylko jedna tarcza z przodu to jeszcze trzeba uważać na kolano, które na szczęście nie bolało. Za to sił całkowicie zero, zastany od niejeżdżenia, szok :(
Trzy krótkie interwały w drodze do Przeciszowa przez Dwory. Pogoda kiepska na codzień, czasu mało na trening,więc trzeba zrobiś szybko ale w miarę intensywnie :)
Pierwsza jazda na szosie po dwóch miesiącach przerwy :/ i dramat. Niewygodnie mi się jechało, rower jakiś długi, zero amortyzacji, hamulców....o co tu chodzi???? I tak jazda była - jakby to powiedzieć - taka sobie.
Mimo że jeszcze w pełni nie wyzdrowiałem,postanowiłęm lekko pojechać na szosę,tym bardziej że jest tak ciepło i ładnie. Sił zero - choroba zrobiła swoje. W weekend okaże się czy wrócę do jakieś optymalnej formy.
Tym razem treningowo do Kłodzka i spowrotem. Dojazd lżejszy bo jakoś tak jest że jest z wiatrem i lekko pod górkę,spowrotem gorzej ale jakoś udało się na powrocie utrzymać średnią powyżej 25 km/h.