Beskidzka wyrypa jako przewodnik dz.I
Sobota, 6 września 2014
· Komentarze(1)
Kategoria MTB, Beskid Żywiecki
Pierwszy dzień zmagań w Beskidach. Trasę planuję po "staremu" czyli na razie jedyny znany mi podjazd (możliwy do podjechania) w kierunku na Halę Miziową. Wariant obok wyciągów w Korbielowie odpuszczam gdyż wiem że są tam prowadzone prace na stoku oraz okoliczny wyrąb drewna, co mogłoby wiązać się dużą ilością błota na trasie.
Niestety okazuje się że i ten wariant jest rozjeżdżony. Na szczęście niewielki odcinek
kawałek dalej jest ciekawy odcinek po balach. Podejmuję więc próbę jazdy po nich
i kończy się to tak :)
Gleby na szczęście nie było :) Jedziemy dalej do Hali Miziowej. Ja robię jako symulant jazdy w terenie :)
I czekam na uczestników przewodnictwa wycieczki :D
Widoki tym razem nie zachwycają, kiepska widoczność,ale lans nowym rowerem już tak
Ponieważ znam początkowy odcinek z Hali Miziowej do Rysianki dość dobrze, chcę ominąć błotnistą trawę wzdłuż szlaku. Niestety odcinek którym mieliśmy jechać jest jeszcze gorszy
Jedziemy więc błotnistą łąką. Tu nawet w upały jest błoto,ale da się tym razem jechać :)
Przed nami pierwszy zjazd. Instruuję jak jechać i gonię w dół a później czekam na efekty jak sobie uczestnik wycieczki poradzi
Nawet poszło dobrze ale pogonić do zjazdu trzeba było :)
Przed nami góra Brts, ostatnie spojrzenie przed długim zjazdem w dół - oczywiście po kamieniach :)
Przed podjazdem na Rysiankę jest jeszcze bajorko które od zawsze w tym miejscu jest. Na szczęście są kładki :)
Dalej jedziemy na Rysiankę. Podjazd jest dość stromy,jednak bardzo przyjemny do podjazdu
Hala Rysianka
Pamiątkowa fotka z rowerem i pierwsza próba podniesienia go nad siebie
Obiad postanawiamy jeść na oddalonej nieopodal Hali Lipowskiej
I teraz wiem że czeka nas kwintesencja tej trasy. Zjazd pełen kamieni, korzeni i patyków. Bardzo fajny (na fulla), trochę trudny i stromy. Na tym odcinku odbyła jest nauka zjazdu na nowym sprzęcie. I efekt pozytywny :) w końcu widać różnicę w zjazdach i zachowaniu się na nich.
Najpierw zjeżdżam niżej aby dobrze się ustawić i gonić do zjazdu :)
A później sprawdzam efekty....pozytywne :) w końcu nie trzeba będzie gonić do nauki :D
Mój ulubiony fragment
Niestety w oddali szaleje burza i prawdopodobnie idzie na nas. Zastanawiam się czy damy radę zrobić całość czy też trzeba będzie coś wymyślić awaryjnego.Na razie i tak musimy pojechać na Boracza
Część przed Halą Boracza to bardzo przyjemny singielek
A na Hali Boracza postanawiamy nie ryzykować dalszej górskiej eskapady, ponieważ pogoda niepewna a burza cały czas krąży.
Jedziemy do Węgierskiej Górki i ku mojemu zaskoczeniu widzimy też bunkry
Trasę zaplanowałem przez jakieś wioski. Niestety zaczyna coraz mocniej padać a im bliżej Korbielowa tym chmura ciemniejsza. Na początku tylko kropiło, później zaczyna być już mniej ciekawie. Zatrzymujemy się na przystanku aby wyciągnąć kurtki zabezpieczyć plecaki. Niestety zaczęło mocniej padać, musimy to przeczekać.
I choć na zdjęciu nie wygląda tak źle, później było tylko gorzej. Burza i deszcz są mocniejsze,ewidentnie wiszą nad nami. Czekamy chyba z półtorej godziny aż przestanie padać,jednak jest już tak ciemno że nie ma sensu.I tak zmokniemy,więc jedziemy. Okazuje się że parę kilometrów dalej jest mokro ale już nie pada :) Dzięki temu po powrocie mamy mokre tylko buty :)
Szkoda że pogoda bardziej nie dopisała. Będzie na kolejny raz :)
Niestety okazuje się że i ten wariant jest rozjeżdżony. Na szczęście niewielki odcinek
kawałek dalej jest ciekawy odcinek po balach. Podejmuję więc próbę jazdy po nich
i kończy się to tak :)
Gleby na szczęście nie było :) Jedziemy dalej do Hali Miziowej. Ja robię jako symulant jazdy w terenie :)
I czekam na uczestników przewodnictwa wycieczki :D
Widoki tym razem nie zachwycają, kiepska widoczność,ale lans nowym rowerem już tak
Ponieważ znam początkowy odcinek z Hali Miziowej do Rysianki dość dobrze, chcę ominąć błotnistą trawę wzdłuż szlaku. Niestety odcinek którym mieliśmy jechać jest jeszcze gorszy
Jedziemy więc błotnistą łąką. Tu nawet w upały jest błoto,ale da się tym razem jechać :)
Przed nami pierwszy zjazd. Instruuję jak jechać i gonię w dół a później czekam na efekty jak sobie uczestnik wycieczki poradzi
Nawet poszło dobrze ale pogonić do zjazdu trzeba było :)
Przed nami góra Brts, ostatnie spojrzenie przed długim zjazdem w dół - oczywiście po kamieniach :)
Przed podjazdem na Rysiankę jest jeszcze bajorko które od zawsze w tym miejscu jest. Na szczęście są kładki :)
Dalej jedziemy na Rysiankę. Podjazd jest dość stromy,jednak bardzo przyjemny do podjazdu
Hala Rysianka
Pamiątkowa fotka z rowerem i pierwsza próba podniesienia go nad siebie
Obiad postanawiamy jeść na oddalonej nieopodal Hali Lipowskiej
I teraz wiem że czeka nas kwintesencja tej trasy. Zjazd pełen kamieni, korzeni i patyków. Bardzo fajny (na fulla), trochę trudny i stromy. Na tym odcinku odbyła jest nauka zjazdu na nowym sprzęcie. I efekt pozytywny :) w końcu widać różnicę w zjazdach i zachowaniu się na nich.
Najpierw zjeżdżam niżej aby dobrze się ustawić i gonić do zjazdu :)
A później sprawdzam efekty....pozytywne :) w końcu nie trzeba będzie gonić do nauki :D
Mój ulubiony fragment
Niestety w oddali szaleje burza i prawdopodobnie idzie na nas. Zastanawiam się czy damy radę zrobić całość czy też trzeba będzie coś wymyślić awaryjnego.Na razie i tak musimy pojechać na Boracza
Część przed Halą Boracza to bardzo przyjemny singielek
A na Hali Boracza postanawiamy nie ryzykować dalszej górskiej eskapady, ponieważ pogoda niepewna a burza cały czas krąży.
Jedziemy do Węgierskiej Górki i ku mojemu zaskoczeniu widzimy też bunkry
Trasę zaplanowałem przez jakieś wioski. Niestety zaczyna coraz mocniej padać a im bliżej Korbielowa tym chmura ciemniejsza. Na początku tylko kropiło, później zaczyna być już mniej ciekawie. Zatrzymujemy się na przystanku aby wyciągnąć kurtki zabezpieczyć plecaki. Niestety zaczęło mocniej padać, musimy to przeczekać.
I choć na zdjęciu nie wygląda tak źle, później było tylko gorzej. Burza i deszcz są mocniejsze,ewidentnie wiszą nad nami. Czekamy chyba z półtorej godziny aż przestanie padać,jednak jest już tak ciemno że nie ma sensu.I tak zmokniemy,więc jedziemy. Okazuje się że parę kilometrów dalej jest mokro ale już nie pada :) Dzięki temu po powrocie mamy mokre tylko buty :)
Szkoda że pogoda bardziej nie dopisała. Będzie na kolejny raz :)