"lajtowe" Bardzkie
Przewodnikiem tej spokojnej, lajtowej wycieczki o spacerowym tempie miała zostać Lea,a tak naprawdę to każdy dodał coś "od siebie" na trasie i poprowadził ją tak aby każdy był nasycony.
Spotkanie w naszym starym i stałym miejscu i w drogę
Z Kłodzka ruszamy na żółty szlak, czeka nas na początek mała rozgrzewka pod górę zwaną Szyndzielnią (jak w Bielsku)
Dość lekki podjazd na ta małą górkę pokazał tylko to co nas może czekać na trasie, typowy lajcik :)
Szyndzielnia, tam nie zawitaliśmy ;)
Dojeżdżamy na Kukułkę a stąd zaczyna się typowa lekka jazda
Jak wspomniałem, jazda była spokojna a tempo spacerowe :))))
Mamy z Bogdanem bardzo ciekawy przypadek - jak jedną gałęzią załatwić dwa rowery?? Da się, niestety :(
Dalsza część trasy to cykl góra-dół na którym każdy spokojnie sobie mógł podjechać.....
lub pospacerować...
aż w końcu docieramy do Kłodzkiej Góry na której mogliśmy uczcić nasz sukces zdobycia tak wielkiego szczytu :)
Teraz czeka nas najlepsze, czyli zjazdy. Czasem lżejsze....
Czasem trudniejsze....
A na Przełęczy Łaszczowej zastanawiamy się ile jeszcze dziś będzie kąpieli błotnych??
Realizacja naszego plany to szlak niebieski, do samego końca. Trzeba więc podjechać pod kapliczkę :)
A tak wygląda mój rower :)
Z samej kapliczki jest dość ciekawy zjazd który musimy przetestować :)
Jedziemy jeszcze na nasz punkt widokowy
a zjeżdżając drogą krzyżową sprawdzam jak bardzo mam odporne dętki na snejki :) 1:0 dla snejka :(
Po szybkiej zmianie opony jedziemy zatankować posiłek. Przed nami już niewiele drogi zostało, powrót zanosi się przy zachodzie słońca i taki jest ;)
Trasa choć niedługa i miała być lekka, dała ostro w kość. Dość interwałowy odcinek na koniec sezony wycisnął z nas resztki potu jakie zostały nam w tym sezonie. Były bardzo przyjemnie a trasa ciekawa. Dzięki wszystkim za wyprawę :)) pozdro!!!