Nastał sądny dzień. Bogdan mówi żebyśmy szykowali się na masakrę, bierze nas we wszystkie najtrudniejsze miejsca. Myślę sobie - nie dam rady,ale chociaż popatrzę, w końcu takie uskoki to nie lada wyzwanie. Jedziemy, zaczynamy w Karłowie. Czeka nas pierwszy niepozorny zjazd który odpuszczam - w dalszej części jazdy zastanowiłem się czemu, skoro nie był trudny?
któż innynie mógłby go zjechać jak nie sam pomysłodawca trasy? :)
Pierwszy punkt widokowy, relaks przed tym co dopiero nas czeka
A czeka nas coś takiego :)
Ja jadę bokiem, szaleńcy-zwycięzcy centralnie telewizorami.
A oto zwycięzca trasy :)
Zjazdów było więcej, teraz już nie odpuszczam tak łatwo :)
Przewodnik bierze nas w dalsze wyzwania, czeka nas obiad i ciężki podjazd od Ameriki,ale zanim to nastąpi jedziemy na słynne telewizory. Po drodze spotykamy Mariusza z kolegą.
Pogoda dopisuje, robi się coraz cieplej ;)
Tak gorąco że na telewizorach temperatura wrze
Zjazd telewizorami zaliczony, obiadek można zjeść. W końcu czeka nas "lekki" podjazd po obiedzie ;)
W Americe czeka nas rodzinny obiad. A po nim nasz słynny podjazd. Za nim kolejny uskok
Zaczynamy :)
I uskok zaliczony :)
Ania bierze go z drugiej strony-tej z której pierwotnie zawisłem. Oczywiście również zaliczony :)
Po takich zmaganiach nasze rumaki doszły się do stada :) możnaby rzecz jedna rodzina Canyonów :)
Uroki Gór Stołowych - robią wrażenie :)
Jedziemy na Hvezdę fajnym singielkiem. Czeka nas ostatni mocny zjazd, a zwycięzca pokonania zjazdu może być tylko jeden :)
Oto i on :)))))
Dalszy zjazd to pikuś, fajny przypominający trochę Beskidy
Jedziemy powoli spowrotem. Ponieważ Ani było za mało km postanowiła wydłużyć sobie trasę a ja w międzyczasie testowałem wytrzymałość łańcucha :)
Łańcuch jakoś się spiął, Ania zwiedziła całe Góry Stołowe, wracamy prawie o zmroku,za to ostatni widok mały wspaniały :)
Dzień należy do bardzo udanych. Okazało się że ja odpuściłem pierwszy dość łatwy zjazd, Hvezde a jeden pojechałem z boku. Reszta zaliczona. Do mistrza Bogdana trochę brakuje, ale w końcu trening czyni mistrza :))))
Komentarze (10)
Mariusz - tym razem zerwanie łańcucha było z mojej winy bo jak zakładałem nowy przed wyjazdem to źle zapiąłem pin Shimano i stąd był problem. Wiedziałem że za jakiś czas puści, a byłem pewny wziąłem spinkę do plecaka - niestety została w domu i trzeba było reanimować to co zostało z pinu :)
AnkaJ28 - dopiero po wszystkich zjazdach można było się zastanowić czemu ten pierwszy odpuściliśmy :) xPatrycja - taki lajcik to nie był, trzeba trochę odwagi :) mimo to ważne że pozytywnie zaliczone :) k4r3l - w Beskidach też jest cały czas szkoła przetrwania i wydaje mi się że trudniejsza jak po tych skałach ;) Greger - fakt, to było na Paprseku, jednak dwa sezony wstecz też zerwałem łańcuch w Stołowych. Teraz to była wina sprzętu bo spinka na pin była już raz użyta i dlatego nie trzyma - zakupiłem normalną spinkę aby mieć mniej takich przygód :) Pozdrower!
Te skały wyglądają naprawdę przerażająco w perspektywie zjazdu z nich i trzeba mieć co nieco ze stali, żeby spróbować. Nic dziwnego, że w tytule wpisu hardcorek się pojawił :). Piękne są również te skały obok trasy, już nie do zjazdu.
A co do przygód sprzętowych, to pamiętam, że rok temu w okolicach Paprseka też nie miałeś szczęścia do tej części rowerowej. Oby dalej w sezon bez takich przygód. Pozdrawiam!
Super się czyta i jeszcze lepiej ogląda. W każdym razie podziwiam Wasze zjazdy po skalnych molochach. Jedni idąc w górę zastanawiają się jak wejść stąpając po tych telewizorach, a Wy po prostu zjeżdżacie sobie lajcikiem. Dla mnie kosmos :) Pozdrawiam i gratuluję wszystkim !
A wiesz Zbychu, że ja też się potem zastanawiałam, czemu odpuściłam ten pierwszy zjazd? Przyłączam się do gratulacji dla was obu. Rewelacyjne są nasze tereny. A od Ani to ja się mogę uczyć podjazdów. Super wypad. Dzięki Wam za to.
Aniu - dzięki, okazuje się że wszystko można, następnym razem zmotywujemy Ciebie do zjazdów :) Bogdan - a czemu miałoby mi się nie podobać? Stołowe są na tyle specyficzne a zarazem wyjątkowe góry gdzie dają dodatkowego kopa na trudnych technicznie zjazdach. Filmik widziałem, byłem też naocznym świadkiem Twojego zjazdu i ktokolwiek panował nad kim, efekt końcowy zaliczony pozytywnie :) Do zobaczenia niebawem!!!
Widzę że Ci się jednak podobało :) Dzięki za towarzystwo i dobrą zabawę! Gratuluję udanych zjazdów, następnym razem Hvezda będzie Ci jadła z reki :) Z tym mistrzem to bym nie przesadzał, jak zobaczysz filmik to sam będziesz zastanawiał się, kto nad kim panował, ja nad rowerem czy rower nade mną :) No i do zobaczenia niebawem
Gratuluję zjazdów !! Bogdan to mistrz, ale ty jesteś blisko za nim :) A ja mogę brać przykład z Ani :) Jak się ma motywację, to wszystko można. Do następnego :)