Rychlebskie, pierwszy wyjazd w tym sezonie. Bierzemy Tomka na chrzest bojowy, w zamiarze był SuperFlow i Trail jakiegoś tam potoka. A wyszło ciut inaczej :)
Rozgrzewka w barze, później rozgrzewka w centrum i ruszamy ;)
Start do jazdy
Pierwsze mostki za nami
Pierwsze podjazdy też :)
jedziemy na szczyt Wales, krótka impreza przed tym co nas czeka i jedziemy. Nieświadomi przygód jakie niestety nas spotkają
ja spadłem z rowerem na głaz w oddali - nowy uchwyt Garmina pękł, całą siłę upadku przyjąłem na przedramiona i nogi tak aby nie przywalić głową w skałę - kilka obtłuczeń, rower cały
Bogdan też uczył się latać, straty w sprzęcie zerowe, rany podobne do moich + palce u rąk Tomek też wywalił w skały,ale tego akurat nikt nie uwiecznił, rower cały, Tomek na szczęście też choć jego upadek był najgorszy z naszych wszystkich.
Nie zrażając się, jedziemy dalej. Ostania gleba należy do AniJK. Na szczęście niegroźna.
Po naszych przygodach, jedziemy ponownie na Trail Dr.Wiessnera na SuperFlow. Teraz będzie szybko i konkretnie :)
Zjazd był oczywiście szybki, zdjęć nie robiliśmy po drodze. Po Flow jedziemy na obiad
W oczekiwaniu na strawę :) zakładamy taktykę na dalszą część dnia. Kudowianie i Kuba wracają z racji późnej pory, z Tomkiem i Anią jedziemy na przyjemne sigielki wzdłuż potoku.
Z dedykacją dla Kuby, Bogdan może też spróbuje się na tej trasie :)
Dzień pomimo drobnych ran i strat bardzo udany. Jak przysłowie mówi - co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Następny przejazd powinien odbnyć się bez większych uszkodzeń - w sumie pierwsze szlify na tej trasie zaliczone,a nie był to nasz pierwszy ani ostatni wyjazd :)
Komentarze (4)
AniuM - dokładnie, pomimo przygód i strat nie było tak źle, było jak zawsze super na trasie,a w centrum można było poczuć rowerową atmosferę :) ankaj28 - warkoczyki robiły taka furorę jak kiedyś Feniksa maskotka zawieszona na kierownicy - oba wyznaczały prędkość jazdy :D Nie wiedziałem że straty były ciut poważniejsze, w takim razie czekam na wpis, oby było wszystko ok Greger - szlifowaliśmy, po prostu staraliśmy się przetrzeć szlaki dla kolejnych bikerów :) Tak, pojechaliśmy tą nową częścią - nie była ona długa, za to przyjemna do spokojnej jazdy świeżo wysypaną żwirkiem ścieżką :) Pozdro!
Łałałiła. Nieźle szorowaliście moje lokalne lasy - teraz mogę sobie pojechać na oszlifowane trasy. Chociaż kto nie zaliczył gleby na Rychlebskych Stezkach niech pierwszy rzuci na trasę dodatkowy kamień :P. Oby wszystko pozostało bez nieprzyjemnych konsekwencji!
Chyba też otworzyli nowy odcinek Rychlebskych Stezek w okolicach Vidnavy/Sztachlovic. To tam pojechaliście później?
Właśnie, warkoczyki przeżywał długo, a gleby jeszcze dłużej. Bogdana obrazenia okazały się ciut poważniejsze, niż się początkowo wydawało. Straty w rowerze też: jak doda wpis to poczytasz. Przy was to ja żadnych uszkodzeń nie odnotowałam. Ale było naprawdę ekstra. Emocje,że woooooow.
Dzięki za super dzień :) Straty w ludziach i sprzęcie, ale dobrze, że wasze upadki w skutkach nie były poważniejsze. Jak Bogdan mówił, na super flow, jest taki flow, że nawet mi się warkocze rozczapierzyły :)