Śnieżnickie wyzwanie
Sobota, 21 czerwca 2014
· Komentarze(2)
Kategoria CZ, Kotlina K-ka, MTB, Wyprawa
/wpis z odzysku/
Tym razem przewodnikiem czterobikowego stada został Bogdan. Plan był ambitny ok. 80 km i ponad 2500 m przewyższeń. Choć plan nie zawsze się realizuje w 100% to ten akurat po modyfikacjach został zrealizowany w 101% :)
Ciepło nie było,ale co tam. Damy radę! Początek dla mnie ciężki,okazuje się że nogi słabe po dwutygodniowej przerwie.Mimo to nie poddaję się i jedziemy na Śnieżnik, gdzie większość trasy mamy we mgle.
Schronisko na Śnieżniku, mgła że nie widać kół w rowerze ala Silent Hill
Zimno, trzeba rowery ogrzać w schronisku bo my jakoś damy radę © zibibiker666
Atakujemy na szczyt po wyśmienitym jedzeniu i wspaniałej kulturze panującej w schronisku
I zaczęło się, Śnieżnik atak! © zibibiker666
Prawie w chmurach
Dojeżdżamy...
Na szczycie czekał na nas profesjonalny fotograf aby zrobić nam pamiątkową fotkę
A skoro wjechaliśmy to teraz w dół, czyli to na czekaliśmy dłuuugo..
Teraz będzie wisienka na torcie czyli zjazd ze szczytu Śnieżnika
Jakiś widoczek też się przyda do albumu :)
Po wspaniałym zjeździe jedziemy w kierunku na Dolni Morave gdzie atakujemy pamiętny i wspaniały trawers wokoło Śnieżnika.
Lea na Slamence uroczyście przysiega że będzie jeździć szybciej :)
Głód jest bezlitosny, więc jedziemy coś zjeść. Na szczęście już czekali na nas z obiadem :)
W tym miejscu czekał na nas obiad
Po obiedzie dalszej części nie pamiętam :( straciłem wątek gdzieś na początku "ściany" i wiem tylko że walczyłem aby złapać oddech, bo sił już dawno zabrakło :)
Skoro jednak respirator mi pomógł, po jakiś paru godzinach dojechałem na szczyt, gdzie reszta czekała na mnie znudzona z pytaniem: "masz piwo??" a że nie miałem to stwierdzili że więcej na mnie czekać nie będą i jadą do baru :)
Na szczęście odkułem się na żółtym szlaku gdzie poprowadził nas prosto do auta.
Tym razem przewodnikiem czterobikowego stada został Bogdan. Plan był ambitny ok. 80 km i ponad 2500 m przewyższeń. Choć plan nie zawsze się realizuje w 100% to ten akurat po modyfikacjach został zrealizowany w 101% :)
Ciepło nie było,ale co tam. Damy radę! Początek dla mnie ciężki,okazuje się że nogi słabe po dwutygodniowej przerwie.Mimo to nie poddaję się i jedziemy na Śnieżnik, gdzie większość trasy mamy we mgle.
Schronisko na Śnieżniku, mgła że nie widać kół w rowerze ala Silent Hill
Zimno, trzeba rowery ogrzać w schronisku bo my jakoś damy radę © zibibiker666
Atakujemy na szczyt po wyśmienitym jedzeniu i wspaniałej kulturze panującej w schronisku
I zaczęło się, Śnieżnik atak! © zibibiker666
Prawie w chmurach
Dojeżdżamy...
Na szczycie czekał na nas profesjonalny fotograf aby zrobić nam pamiątkową fotkę
A skoro wjechaliśmy to teraz w dół, czyli to na czekaliśmy dłuuugo..
Teraz będzie wisienka na torcie czyli zjazd ze szczytu Śnieżnika
Jakiś widoczek też się przyda do albumu :)
Po wspaniałym zjeździe jedziemy w kierunku na Dolni Morave gdzie atakujemy pamiętny i wspaniały trawers wokoło Śnieżnika.
Lea na Slamence uroczyście przysiega że będzie jeździć szybciej :)
Głód jest bezlitosny, więc jedziemy coś zjeść. Na szczęście już czekali na nas z obiadem :)
W tym miejscu czekał na nas obiad
Po obiedzie dalszej części nie pamiętam :( straciłem wątek gdzieś na początku "ściany" i wiem tylko że walczyłem aby złapać oddech, bo sił już dawno zabrakło :)
Skoro jednak respirator mi pomógł, po jakiś paru godzinach dojechałem na szczyt, gdzie reszta czekała na mnie znudzona z pytaniem: "masz piwo??" a że nie miałem to stwierdzili że więcej na mnie czekać nie będą i jadą do baru :)
Na szczęście odkułem się na żółtym szlaku gdzie poprowadził nas prosto do auta.