Szybki i dość mocny trening po pracy na standardowej trasie. Wiatr był dziś na szczęście spokojny. Pogoda zrobiła się troszkę gorsza niż przed połudnem,na szczęście nie padało.
Krótko ale w miarę intensywnie. Wiatr mocny, dość hamujący ale nie tak wkurzający jak ostatnio. Z racji braku lampek przejechałem tylko to co zdążyłem.
Wg prognostyków (speców) od pogody miało padać od godziny 15tej. Więc szybka rundka i krótki choć intensywny trening. Na szczęście nie padało, deszcz zaczął kropić 15:10 :))) udało się synoptykom tym razem trafić :)
Mimo że jeszcze w pełni nie wyzdrowiałem,postanowiłęm lekko pojechać na szosę,tym bardziej że jest tak ciepło i ładnie. Sił zero - choroba zrobiła swoje. W weekend okaże się czy wrócę do jakieś optymalnej formy.
Garmin mnie znów zawiódł - nie dość że nie działa pulsometr to dzisiejszą trasę mi nie zapisał. Dobrze że popatrrzyłem na zapis trasy przed wyłączeniem go.
Stara trasa do Woli-Brzeszcz-Polanki na początek szosowych treningów w tym sezonie przez silny czołowy wiatr dała się we znaki.Ale i tak fajnie było,bo zapomniałem jakie szosówka ma przyspieszenie :)))
Pogodynka lekko zagadała słonecznie,więc odpaliłem fulla jeszcze na starym napędzie (bo okazało się że nie ma kasety jaką zamówiłem na alledrogo) i pocisnąłem do Lasów Kobiorskich. W drodze powrotnej chciałem zjechać jeszcze nieznany mi szlak czerwony pieszy/niebieski rowerowy wiślany prowadzący z Lasów Kobiorskich do Bierunia.Choć to nie moje ulubione góry,to i tak warto było.Szlak ciekawy,zróżnicowany poprzez szuter/ asfalt/ błoto/ gałęzie. Szkoda tylko ze wiatr był dość silny i chłodny który troszkę mnie zmęczył.