Szybki i dość mocny trening po pracy na standardowej trasie. Wiatr był dziś na szczęście spokojny. Pogoda zrobiła się troszkę gorsza niż przed połudnem,na szczęście nie padało.
Wedłup pogodynki miało cały dzień lać, na szcęście tak nie było. Udało mi się pokręcić chwilę choć chmury chodziły wokoło i nie dawały pewności jak ta jazda się skończy. Najgorszy był wiatr bo prawie zrzucał z roweru momentami. Pod koniec jazdy złapał mnie jednak ten deszcz,a gdy wróciłem do domu to po kwadransie się wypogodziło i już do końca dnia nie padało :(
W końcu nie pada popołudniu,więc wreszcie można odpalić pojazd napędzany silnikiem własnym z mocną jednego konia rowerowego :) Przez całą drogę towarzyszył mi wkurzająco-hamumujący wiatr,więc nie dało się przycisnąć mocnej. Ważne że trening zrobiony, bo pogoda ostatnio daje w palnik - słonecznie do popołudnia a jak wracam z pracy to leje.
Krótko ale w miarę intensywnie. Wiatr mocny, dość hamujący ale nie tak wkurzający jak ostatnio. Z racji braku lampek przejechałem tylko to co zdążyłem.
Wg prognostyków (speców) od pogody miało padać od godziny 15tej. Więc szybka rundka i krótki choć intensywny trening. Na szczęście nie padało, deszcz zaczął kropić 15:10 :))) udało się synoptykom tym razem trafić :)
Stara trasa do Woli-Brzeszcz-Polanki na początek szosowych treningów w tym sezonie przez silny czołowy wiatr dała się we znaki.Ale i tak fajnie było,bo zapomniałem jakie szosówka ma przyspieszenie :)))
Pogodynka lekko zagadała słonecznie,więc odpaliłem fulla jeszcze na starym napędzie (bo okazało się że nie ma kasety jaką zamówiłem na alledrogo) i pocisnąłem do Lasów Kobiorskich. W drodze powrotnej chciałem zjechać jeszcze nieznany mi szlak czerwony pieszy/niebieski rowerowy wiślany prowadzący z Lasów Kobiorskich do Bierunia.Choć to nie moje ulubione góry,to i tak warto było.Szlak ciekawy,zróżnicowany poprzez szuter/ asfalt/ błoto/ gałęzie. Szkoda tylko ze wiatr był dość silny i chłodny który troszkę mnie zmęczył.