Wpisy archiwalne w kategorii

Beskid Mały

Dystans całkowity:1183.66 km (w terenie 265.00 km; 22.39%)
Czas w ruchu:56:31
Średnia prędkość:20.94 km/h
Maksymalna prędkość:66.60 km/h
Suma podjazdów:12802 m
Maks. tętno maksymalne:184 (93 %)
Maks. tętno średnie:146 (74 %)
Suma kalorii:27178 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:78.91 km i 3h 46m
Więcej statystyk

Czas na Żar

Niedziela, 2 listopada 2014 · Komentarze(6)
Dziś jeszcze ładniejsza pogoda jak dzień wcześniej, szkoda byłoby tracić dzień na siedzenie. Postanawiam jechać znów bez planu. Wpadłem na pomysł aby wjechać na Żar,w tym roku jeszcze tam nie byłem. Bałem się czy podołam podjazdowi, bo nogi słabe, ryzykuję :) Trochę inaczej chcę wjechać na szczyt. Nie chcę jechać asfaltem do Międzybrodzia Żywieckiego, bo bezpośredni most jest remontowany. Patrząc na mapę,zauważam że jest szansa jazdy przez Kozubnik do polany szybowcowej,a stamtąd wjechać na czerwony. Nie wiem co mnie czeka, czy będzie spacer pod górkę czy uda mi się coś wjechać.


Zbiornik wodny na szczycie Góry Żar widziany od Kozubnika


Z polany gdzie lądują paralotniarze są bardzo ładne widoki

Do Polany podjazd mam asfaltem ,przeważnie 18-20% nachylenia. Kawałek dalej zaczyna się ciekawie, Garmin jeszcze pokazuje 25% i jeszcze daję radę jechać. Ale gdy zaczyna się jeszcze bardziej stromo, odpuszczam. Nie wiem ile tam było, pewnie z 30% dla mnie nie do podjechania, przynajmniej nie teraz


Tym bardziej że na tym podjeździe dochodzą jeszcze luźne kamienie


Na szczęście gdy dochodzę do czerwonego, początek jest fajny. da się jechać :)




Jest też ładny widok na Jezioro na zaporze wodnej


dalej to już niestety spacerek. Nie dość że stromo, to jeszcze kamienie pod kiściami tez robią swoje. Całe szczęście że spacer nie jest zbyt długi ;)


Bo już jestem na szczycie


Po mojej prawej jest trasa DH i kilku śmiałków na niej :)


To był mój podjazd






Widoki ze szczytu super :). Ten singielek na zdjęciu to początek trasy DH


Widok ze szczytu od drugiej strony. Pogoda idealna


Szybowiec i samolot wciągający go na odpowiednią wysokość. Pełno dziś tego latało




Widoki z każdej strony super. W sumie Żar ma to do siebie że jak ładna pogoda to widoki potrafia powalić na kolana, a góra ni ejest jakaś wielka




Nazywana jest tez Polskim Dhoulne Strane. Na szczycie jest taka sama przepompowania i elektrownia wodna jak w Czechach, tylko trochę mniejsza i wokoło jeziora nie wolno chodzić

Dalej chcę jechać w dół asfaltem. Jest dośc kręta i niebezpieczna droga, za to bardzo przyjemnie się nią zjeżdża


Dolna część kolejki linowej i lotnisko oraz szkoła dla szybowców


Oraz szkoła paralotniarzy

Teraz wiem że muszę jechać na zaporę aby przejechać przez jezioro.Nie chce mi się nadrabiać drogi, nie mam jednak wyjścia. Po drodze przypominam sobie że w Czernichowie jest most wiszący, więc mogę trochę skrócić :)





Z mostu robię zdjęcie Żaru na którym niedawno byłem :)


Jadę oczywiście Kęcką drogą. Głód dopada mnie, zatrzymuję się na obiad. Po biedzie mam już zachód słońca


I tak minął weekend,samotnie choć trochę starych tras sobie przypomniałem i poznałem nowe odcinki :) nie spodziewałbym się że jeszcze w tym roku będę robił takie trasy. Pogoda zaskakująca.

Mały szlak Beskidzki

Niedziela, 26 października 2014 · Komentarze(5)
Pogoda i pora dnia niestety nie pozwala na jazdę w tygodniu, pozostaje liczyć na możliwe ładną pogodę w weekendy. Akurat w niedzielę miało być ładnie wg prognoz, choć rano mgła i temperatura nie zachwycały - ledwo 1'C :(
Jednak nie chciałem tracić czasu na siedzenie w domu i czekanie na słońce, postanowiłem jechać. I tak w nowym zimowym czasie dość długo przeczekałem na lepsze warunki.


Tak miałem pogodę gdy ruszyłem, a już było ładnie


W Malcu miałem ładny efekt parującej łąki, pogoda zaczęła się robić ładniejsza


W Porąbce nie było jeszcze widać gór, wiedziałem że widoki będą takie sobie

Do Porąbki jadę asfaltem. Kieruję się na Przełęcz Przegibek, chcę wjechać na niebieski pieszy a później czerwony w kierunku Hrobaczej Łąki. Znam tylko częściowo ten szlak, przynajmniej w dół, bo kiedyś złapałem tam dwa snake'i. I wiem że podjazd gdy tylko skończy się asfalt lekki nie będzie. I tak było.


Początek niebieskiego od Przegibka. Trochę mokro i ślisko oraz stromo


Gdy trochę się wypłaszacza jest całkiem przyjemnie, do czerwonego mam jeszcze niezły podjazd po błocie


Może nie taki jak na zdjęciu, mimo to było ciężko. To jest akurat czerwony szlak pieszy, masakra jak zniszczony :(


Jeden z moim dzisiejszych szczytów - Gaiki 808 m. Stąd jadę czerwonym szlakiem


Niestety liście są mokre, jest ich sporo, pod nimi błoto a czasami inne niespodzianki. Jazda jest trochę utrudniona, jednak tym szlakiem i w tym kierunku jedzie się dość przyjemnie


Tym razem ten zjazd pokonał mnie :( za ślisko było. Zjechałem może 2/4, resztę trzeba było odpuścić

Do Hrobaczej mam tylko jeden podjazd, nie jest ciężki. Zaraz za nim ukazuje się wieża

Oto i ona, jak przed tygodniem. Stoi nadal :)




Rower wygląda jak bo przejechaniu na poligonie :) Opona sprawdza się wyśmienicie w błocie i w terenie. I teraz wiem że nie będę wydziwiał z żadnymi drogimi i niby lekkimi oponami, które ledwo wytrzymują 1-2 tys km a później się prują boki albo znika bieżnik. Ta opona może ciężka ale trwała i sprawdza się w ciężkim terenie :)


To miał być punkt widokowy na Bielsko a widać tylko krzaki. Parę lat temu były tu fajne widoki

Dalsza część trasy jest mi nieznana. Do tej pory przejechałem czerwony szlak tylko do Hrobaczej. Jadę teraz dalej czerwonym i zastanawiam się co będzie - spacer czy jazda w dół? Bo wiem jedno - na pewno jest zjazd, tylko czy przejezdny?


W sumie cały czas da się jechać. Problemem momentami są patyki pod liśćmi i same liście,ale ogólnie ok. Da się jechać.


Jedynie w tym miejscu pościnane gałęzie uniemożliwiły przejazd


I ostatni zjazd tuż przed zaporą wodną jest dość stromy i pełen kamieni. Tu było ciężko i musiałem się asekurować.



I koniec mojej terenowej trasy. Teraz powrót asfaltem. Mały szlak Beskidzki przejechany w dwie niedziele z rzędu można podsumować że na Beskidzkie warunki jest całkiem fajny. Od Magurki Wilkowickiej (zaczynając innym szlakiem) do zjazdu na tamę w tym kierunku można śmiało jechać. Jest parę ciężkich odcinków, jednak nie są aż tak przerażająco trudne jak wiele innych Beskidzkich odcinków. Oczywiście trasa powinna prowadzić tylko i wyłącznie w tym kierunku co opisałem, w przeciwnym będzie więcej wnoszenia roweru niż jazdy.

Do domu docieram o temperaturze podobnej jak ruszyłem - 2'C i we mgle.


Magurka Wilkowicka

Niedziela, 19 października 2014 · Komentarze(9)

I stało się! W końcu postanowiłem zaliczyć Magurkę Wilkowicką bez spacerowania na szczyt. Ale od początku...jestem przeciwnikiem nabijania sztucznie km i robienia długich dystansów po asfaltach,ale jednak czasem trzeba złamać tą zasadę. Tym razem nie chce mi się pakować roweru do auta i zostawiać w nim syf, tym bardziej że dopiero co posprzątałem ;)
Jadę więc prosto z domu starając się unikać głównych dróg,a tam gdzie się da to jechać drogami leśnymi/polnymi. Aby wbić się na wjazd na Magurkę muszę jechać aż do Wilkowic. Pogoda sprzyja,więc czemu nie? Tym bardziej że po drodze miałem nawet ładne widoki.


W Grojcu nawet ładnie widać góry w oddali


Pierwszy teren tego dnia ;)


I całkiem fajny singiel okolicy Kęt


Zapora w Porąbce


Dawno nie miałem tak czystego widoku na Żar...góra ala Dhoulne Strane,tylko w wersji PL


Największe zdziwienie dnia, wody jest tak mało że porobiły się wyspy na jeziorze



Oczywiście szybowców pełno, pogoda wietrzna to sprzyja lotom :)


Z zapory w Żywcu też dobrze widać góry


A na zaporze zjazd motocyklistów


Skrzyczne i Klimczok w oddali


Ten to ma fujarę :)
Teraz zaczyna się najlepsze.Wilkowice. Podjazd asfaltowy,ale średnia podjazdu pomiędzy 15% a 20% daje ostro w palnik. Nawet nie próbuję wjeżdżać w teren, pewni nie dałbym rady podjechać


Szybowce cały czas krążą nad głowami


Po ciężkich mękach docieram na Magurkę. Widok całkiem inny gdy byłem tu ostatnio, mgła i jedyne co widziałem to koło roweru ;)


Krótka przerwa na posiłek :)




Ludzi jak na wyprzedaży w sklepie :/


Z Magurki mam ładny widok na okolice


Typowe jak to w Beskidzie, łupanka na zjeździe,ale co tam. Nie da się?? :)




Widok na Bielsko z trawersu przy Magurce robi wrażenie. Miałem nadzieję że taki sam widok będzie mnie czekał z Chrobaczej Łąki..wtedy jeszcze nie wiedziałem że nic nie zobaczę


Jadę teraz całkowicie dla mnie nową trasą. Z Przełęczy Przegibek zjeżdżam w dół czarnym pieszym do asfaltu, a później czeka mnie podjazd czerwonym 


Ten fragment czerwonego musiałem pospacerować. Okazało się że niepotrzebnie bo zaraz wbijam się na szeroką szutrówkę którą mogłem jechać od odbicia z czarnego szlaku. Będę wiedział na przyszłość


Taką później mam (i na początku miałbym gdybym wiedział) trasę :) Wypas, zwłaszcza jak na Beskidy :)

Beskid Mały, Porąbka - Leskowiec

Wtorek, 7 października 2014 · Komentarze(6)


Pogoda ładniejsza jak latem w sierpniu, postanawiam to wykorzystać jadąc w Beskidy. Planuję w końcu zrealizować etap z Porąbki (a właściwie z Kocierza) czerwonym szlakiem do Leskowca a na powrót obrałem zielony - tak przynajmniej było w planie.




W Wielkiej Puszczy pogoda bajeczna



Dojazd do Kocierza tym razem realizuję zielonym szlakiem z Przełęczy Targanickiej, nie chce mi się przedzierać pomiędzy błotem a ściętym drzewem  w nieoznakowanej części lasu, prowadzącej równolegle do zielonego szlaku



Zajazd Kocierz, pustki. Nic dziwnego, w końcu jesień i do tego wtorek



dalej jadę już swoim trackiem, czerwonym szlakiem do Potrójnej




No i mam szczyt Potrójnej






Całkiem ładny widok z Potrójnej



Na tym zjeździe ostatnio straciłem szprychę, na szczęście tylko jedną :) teraz bez przygód :D



Teraz na trasie mam widoki, a nie jak ostatnio tylko mgłę :)



Na trasie najgorsze co może być to błoto. Większość szlaku jest sucha, ale kałuże i rozjeżdżone drogi zostały i to niestety w newralgicznych miejscach gdzie ciężko momentami przejść a o jeździe można zapomnieć



Docieram do Czarnego Gronia i zastanawiam się w końcu w tym roku ruszy krzesło?



Okolice Łamanej Skały



Ten fragment drogi uwielbiam, bardzo przyjemna droga



I widok który też powala




Z cyklu zjechać czy nie zjechać?? Odpowiedź jest oczywista - w dół na rowerze :)))



Wielokrotnie przejeżdżając ta trasą szukam jaskini która jest na mapie zaznaczona i przypadkiem ją znajduję :)



Jestem na Leskowcu :)





Modyfikuję trochę track i zjeżdżam żółtym szlakiem do Targoszowa a stamtąd mam zamiar wbić się jakimiś drogami nieoznakowanymi na mój track....niestety zapomniałem jedną rzecz - że w Beskidach takie kombinacje mogą skończyć się spacerem i nie miłym pod górę :(




I to mój spacerek :(((



Przedzierając się przez las docieram w końcu na szlak, a tu piękna droga



Tylko tego fragmentu nie dało się podjechać przez śliskie kamienie



Na zielonym szlaku widać pięknie Babią Górę pokrytą chmurami



Zostaje mi końcówka zielonego który jest w miarę przejezdny, znany i przyjemny



Bardzo fajnie się nim jeździ. Jedynie pod Kocierz czeka mnie ciężki podjazd łąką. Od Kocierza wracam nieoznakowanym szlakiem do Wielkiej Puszczy i auta. Dzień udany w 100% :)


Beskid Mały jak w horrorze

Niedziela, 14 września 2014 · Komentarze(7)
Wstaję rano - mgła. Mam zamiar jechać w Beskidy,ale dalej mgła. Myślę że przejdzie,więc pakuję rower do auta i jadę do Porąbki. Po drodze przez moment przebłyski słońca, jest więc nadzieja na lepszą pogodę. Nawet ciepło,więc długą bluzę pakuję do plecaka i w drogę.

Na parkingu pod stadionem mam taką piękną pogodę


Jadę Wielką Puszczą aż do końca drogi asfaltowej. Wbijam się w leśne otchłanie wiedząc że czeka mnie bło, jednak moi ulubieńcy leśnicy tylko mi ułatwili jazdę w błocie


Myślę sobie że na zajeździe na Kocierzu nie będzie mgły, niestety myliłem się


Ponieważ za mną podjazd na 20% nachyleniu, który mimo błota dałem jakoś radę podjechać,odpoczywam i posilam się. Dołącza do mnie starszy biker na przełajówce, z którym ucinam sobie dłuższą i bardzo ciekawą rozmowę. Dowiedziałem się bardzo dużo interesujących informacji. Żegnany się po dłuższej rozmowie i każdy jedzie w swoim kierunku.
Mój kierunek to Potrójna i tam też jadę (przynajmniej tak mi się wydaje)


przez moment miałem słoneczko z czego ucieszyłem się że będą w końcu jakieś widoki, niestety nie na długo

A stając przy tym oto rozdrożu dowiaduję się że zamiast na Potrójną,pojechałem na Żar. Nie ma jak się zamyślić i pojechać nie w tą stronę, a od początku coś mi się nie taka ta trasa wydawała,choć początkowo myślałem że to przez mgłę

Nie chcę jechać tak szybko na Żar, jadę więc do Czernichowa niebieskim


Po drodze mam takie widoki. Oto Góra Żar, a raczej jej zarys

Zalew w Międzybrodziu


Ostatnie zdjęcie na Jaworzynie przed dość ostrym zjazdem.Pamiętam że jak kiedyś nim jechałem był dość stromy i ciekawy

Niestety trasa jest bardzo mocno wypłukana przez deszcze i strumyki

Z ledwością idzie utrzymać się na nogach, kamienie śliskie i grząskie


Jakoś zjechałem choć to była raczej walka o życie niż zjazd. I wiem jedno aby przenigdy nie jechać tym szlakiem pod górę!!!
Na zaporze nad Jeziorem Żywieckim widać troszkę lepiej Żar


Z Czernichowa jadę nieoznakowaną drogą w kierunku Magurki Wilkowickiej omijając Przysłop i spacerek na Suchy Wierch. Trasa znośna, trochę stroma,jednak do podjechania. Gorzej tylko z tym że jest bardzo grząsko i muszę czasem pospacerować.
Po drodze mijam Gajówkę


Na Magurce niewiele widać. Jestem tuż pod schroniskiem a nawet go nie widzę. W oddali (a raczej przybliżeniu) widzę dosłownie tyle co na zdjęciu




Schronisko 


W Schronisku jem naleśniki które podniosły mnie na nogi, ponieważ mocno mnie docięło na tych podjazdach i błotnych przeprawach,a jedzenie mi się skończyło.



Po zjedzeniu zjeżdżam na Przełęcz Przegibek. Niebieskim nie bardzo chcę jechać ponieważ wiem co mnie czeka. U tu niespodzianka bo ze schroniska do Przełęczy jest pociągnięta trasa narciarstwa biegowego którą zjeżdżam

Byłby fajny widoczek gdyby coś więcej było widać

Przełęcz Przegibek. Stąd jadę asfaltem, nie ryzykuję wjazdu w teren

Mgła towarzyszyła mi cały dzień na trasie i w sumie było to nowe doświadczenie. Kamienie śliskie, dużo błota, ciężko. Tak można to powiedzieć w skrócie. Ale najważniejsze że bez większych i poważniejszych gleb, co jest dla mnie wielkim sukcesem przy takim ciężkim wyzwaniu.