Pomysł na weekend? Jedziemy na telewizory i zobaczymy jak będzie. No to jedziemy z Kłodzka zeszłoroczną trasą czasem coś modyfikując.
Trasa wiodła nas z Karłowa do Parku Narodowego Gór Stołowych którą doskonale znają Kudowianie :) gdzie jedziemy pierwszą kamienistą trasą tego tego dnia - niebieski szlak pieszy w okolicy Błędnych Skał
Później wyjeżdżamy na łąkę na której Ryjek i Feniks w zeszłym roku zaginęli
Następnie wbijamy się do Pasterki na wiadomo chmielowe :) Kvasnicaka nie mieli niestety :(
Kolejny etap to Machovski Kriz i słynne kamieniste podjazdy
Etap kolejny to punkt widokowy a po nim w końcu pierwsze TV ;)
Te ostatnie tv pokonały mnie pod koniec trasy, podobnie jak i w zeszłym roku :)
Jeziorko przy którym w zeszłym roku ani razu nie dostaliśmy obiadu
Trasa zaplanowana w zeszłym roku przez Bogdana a realizowana ponownie w tym, wiodła przez wiele odcinków kamienistych. I za wyjątkiem jednego opisanego powyżej nie było problemu ze zjazdem. Progres dzięki rowerowi jest i to spory :)
Jeden z ostatnich odcinków kamienistego dnia
Takie ostatnie zdjęcie na koniec dnia podczas podjazdu w Ostrej Górze
Ponieważ czasu było niewiele, a pogoda pozwoliła popołudniu na jazdę, wziąłem rower i dużo nie myśląc pojechałem na Borówkową. Podjazd od strony czeskiej, zaś zielonym do Przełęczy Lądeckiej szybki zjazd...aparatu nie miałem,więc zdjęć nie robiłem :)
Ponieważ dawno nie byłem na Wielkiej Sowie postanowiłem przy okazji jadąc tam porównać zjazd z Borówkową - oczywiście czerwonym pieszym. Oba zjazdy są trudne technicznie, jednak z Wielkiej Sowy jest mniejsze nachylenie za to więcej luźnych kamieni i krótkich patyków ala "urywacz haków" coś jak w Beskidach. Obie trasy dostarczają świetne emocje, podobnie nie wybaczają błędów bo najmniejszy będzie kosztowny :/
Początek jazdy, droga do Przełęczy Walimskiej
Wybrałem ten podjazd asfaltem o 21% nachyleniu w kierunku Schroniska Sowa
Zaczynają się korzonki :)
I kamyczki
Wielka Sowiej na szczycie :)
Zrobienie tego zdjęcia kosztowało mnie włożeniem ręki w mrowisko podczas ustawiania aparatu :(
Najlepszego fragmentu nie sfotografowałem ponieważ byłem zajęty jazdą :)
Na Przełęczy Jugowskiej pierwszy przymusowy postój przeciwdeszczowy
A drugi pod jakąś amboną bo nie było schronienia gdzie straciłem dobre półtorej godziny
I tak z mojego pięknego planu zrobienia trasy wyszły nici przez deszcz. Więcej czasu spędziłem w schronieniu niż na jeździe.
Kolejny podbój Hanusovic aby w końcu w słońcu skosztować Kvasnicową Holbę. I prawie się udało, bo znów mnie zmoczyło, tylko tym razem siedziałem w muzeum przy piwie :)
Przełęcz Płoszczyna
Muzeum piwowarskie Holba
I niestety deszcz :(
W drodze powrotnej jadę w kierunku Kralik i postanowiłem że pojadę do Dolni Maravy a tam zmierzę sie kolejny raz ze ścianą jaka mnie ostatnio o mało zabiła jak wracaliśmy z Bogdanem, Leą i Anią
Od Przełęczy Puchacza odliczam minuty zanim znów mnie zmoczy
I stało się, na 13-14% podjeździe pod Przełęcz Śnieżnicką muszę chować się pod jakąś choinką cały mokry. Po przeczekaniu jakieś poł godziny ruszam w kierunku Schroniska na Śnieżniku i znów robi się pogoda
Któregoś pięknego dnia mieliśmy plan aby odwiedzić Góry Orlickie.Ponieważ nie posiadaliśmy żadnego planu, pojechaliśmy początkowo trasą Ryjka którą jakiś czas temu realizował. Pogoda w miarę, ciepło i na razie bez niespodzianek deszczowych. Jedziemy do Pokrzywna asfaltem skąd zaczyna się przygoda częściowo Górami Bystrzyckimi.
Docieramy do Zieleńca gdzie spotykamy bikera który miał plan pobić dziś 500 km na rowerze a jedzie już od parunastu godzin - on ma na liczniku 250 km a my 30 :/
Docieramy na Orlicę i o dziwo okazuje się że Ania przejechała tamtędy wiele razy ale na szczyt się nie wdrapała - aż do teraz :)
Nauka zjazdu na czerwonym ......
Kolejny punkt widokowy...
Są i bunkry...
Jakieś chatki....
A nawet bar :)
A na deser zaczęło padać, dobrze że do końca piwa ustało :) Czeka nas wspinaczka na Velka Destna i słońce się pojawiło :)
A po drodze był prowiant :)
Najedzeni możemy spokojnie wjechać na Veka Destna
Dalej jedziemy w nieznane :) (przynajmniej tak mi się wydawało bo jednak kiedyś tu byłem z Bogdanem), trasę troszkę modyfikujemy i wydłużamy niż pierwotnie planowaliśmy
Aby zobaczyć bunkry...
oraz Anesky Vrch
A po tym wszystkim było najciężej...bo trzeba było to zjeść :))))
W obawie przed kolejnymi opadami wybrałem trasę na lajcie i na szybko - Kłodzko i spowrotem z dokręceniem przez Przełęcz Lądecką gdzie zjeżdżając łąkami do Lutyni czekała mnie mała niezbyt przyjemnie pachnąca niespodzianka, a fe :( i musiałem rower myć w strumyku (siebie niestety też).
Kolejny dzień zmagań na Nervósie. Tym razem postanowiłem przetestować go na zjeździe na Borówkowej - jakoś stało się to tradycją że każdy nowy rower katuję na tym odcinku. Początkowo jadę do Rozdroża Zamkowego wersją okrężną na dość sztywne podjazdy z Karpniaka do Przęłeczy Lądeckiej zielonym szlakiem. Nie były tym razem takie ciężkie :) ciężko powiedzieć czy na pewno podjeżdża się łatwej 29erem czy po prostu miałem w tym momencie więcej chęci.
Zjazd zaliczony, jest różnica pomiędzy 29er a 26". Całość trasy poszła na tyle gładko że byłem w szoku. Korzenie nie dawały tak w palnik jak zawsze, niewielkie kamyki rower połykał na śniadanie :) jedynie w jednym miejscu przywaliłem korbą w większy głaz i lekko skrzywiłem dwa zęby - oczywiście w korbie :) Przy cieplejszej pogodzie mam zamiar zrobić graniczniaka i zobaczyć co potrafi rower :)