Trening W02D05

Wtorek, 10 marca 2015 · Komentarze(0)
Miało być minimum półtorej godziny jazdy a wyszło jak zwykle :/ trasę musiałem skrócić przez zadymione dokoła okolice, nie dało się oddychać - wszędzie wszechobecne spaliny w kominów. Nie wiem czym Ci ludzie palą w piecu,ale to tak śmierdzi że idzie się udusić. Nie było nawet najmniejszej szansy na jazdę aby spokojnie oddychać. Chyba wolę jak wieje...szlag by to!!!

Trening W01D04

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(5)
Pogoda piękna, ciepło aż żal byłoby nie jechać. Dziś o dziwo sił miałem więcej. Po raz pierwszy też testowałem Live Tracka który miała okazję przeglądać Ania - sam byłem tego ciekaw. A wyglądało to tak na ekranie komputera:

Trening W01D03

Sobota, 7 marca 2015 · Komentarze(2)
Dziś dłuższa jazda - plan na dwie godziny. Wiatr bardzo mocny, sił mało po bieganiu dzień wcześniej. I dopadł mnie lekki głód.
Pojechałem do Porąbki na zaporę.

Trening W01D02

Środa, 4 marca 2015 · Komentarze(0)
Dziś zimno, wiatr też swoje zrobił. Siodełko ustawione - trochę lepiej się jechało.

Trening czas zacząć W01D01

Niedziela, 1 marca 2015 · Komentarze(0)
Początek treningów, na razie szosa, w góry nie da się wyjechać. Cel: budowanie sensownej bazy, plan założony. 
Wrażenia z pierwszej jazdy - siodełko nie tak ustawione, tylna cześć ciała trochę boli, nogi słabe. Wiadomo, pierwszy wyjazd, porównywać będę w dalszej cześci sezonu.

"lajtowe" Bardzkie

Niedziela, 23 listopada 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Wyjazd jakiego dawno nie było - ekipa prawie w całym komplecie!!!! Co prawda wyjazd został zaplanowany na ostatnią chwilę,a i tak udało się zebrać sporą część ekipy :)
Przewodnikiem tej spokojnej, lajtowej wycieczki o spacerowym tempie miała zostać Lea,a tak naprawdę to każdy dodał coś "od siebie" na trasie i poprowadził ją tak aby każdy był nasycony.


Spotkanie w naszym starym i stałym miejscu  i w drogę

 Z Kłodzka ruszamy na żółty szlak, czeka nas na początek mała rozgrzewka pod górę zwaną Szyndzielnią (jak w Bielsku)

Dość lekki podjazd na ta małą górkę pokazał tylko to co nas może czekać na trasie, typowy lajcik :)


Szyndzielnia, tam nie zawitaliśmy ;)


Dojeżdżamy na Kukułkę a stąd zaczyna się typowa lekka jazda


Jak wspomniałem, jazda była spokojna a tempo spacerowe :))))


Mamy z Bogdanem bardzo ciekawy przypadek - jak jedną gałęzią załatwić dwa rowery?? Da się, niestety :(



Dalsza część trasy to cykl góra-dół na którym każdy spokojnie sobie mógł podjechać..... 


lub pospacerować...


aż w końcu docieramy do Kłodzkiej Góry na której mogliśmy uczcić nasz sukces zdobycia tak wielkiego szczytu :)


Teraz czeka nas najlepsze, czyli zjazdy. Czasem lżejsze....






Czasem trudniejsze....


A na Przełęczy Łaszczowej zastanawiamy się ile jeszcze dziś będzie kąpieli błotnych??

Realizacja naszego plany to szlak niebieski, do samego końca. Trzeba więc podjechać pod kapliczkę :)





A tak wygląda mój rower :)


Z samej kapliczki jest dość ciekawy zjazd który musimy przetestować :)


Jedziemy jeszcze na nasz punkt widokowy




a zjeżdżając drogą krzyżową sprawdzam jak bardzo mam odporne dętki na snejki :)   1:0 dla snejka :(


Po szybkiej zmianie opony jedziemy zatankować posiłek. Przed nami już niewiele drogi zostało, powrót zanosi się przy zachodzie słońca i taki jest ;)



Trasa choć niedługa i miała być lekka, dała ostro w kość. Dość interwałowy odcinek na koniec sezony wycisnął z nas resztki potu jakie zostały nam w tym sezonie. Były bardzo przyjemnie a trasa ciekawa. Dzięki wszystkim za wyprawę :)) pozdro!!!

Bialskie chill

Sobota, 22 listopada 2014 · Komentarze(5)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
Po ciężkich wojażach dnia poprzedniego, ten dzień miał być lajtowy. Miał :) a wyszło jak zwykle :D oczywiście na plus bo lubię wyzwania :)))
Temperatura niska, cały czas zastanawialiśmy się czy w Bialskich nie zaskoczy nas śnieg. W końcu te góry są powyżej 1000 a nawet 1110 m. Trasę postanowiliśmy przejechać dość lekko, przynajmniej na początek, bo szutrami oraz zapomnianymi asfaltami do samego Schroniska na Paprseku.


Na Rozdrożu Zamkowym okazało się że zmniejszył się o 1 m :)


Tej części trasy nie ma co komentować, standard :(

 


W kierunku Śnieżnika :) tylko go nie widać. A stąd to już rzut kamieniem do Bialskich


A w nich już wiemy że zmarzniemy




Mimo że biało i chłodno, to wrażenie te widoki robią. Dawno w takim klimacie nie jeździliśmy


Im wyżej tym zimniej, norma


A oto jakaś zabłąkana osoba która postanowiła kask zostawić na wieszaku :) a, nie...a ją znam. Przecież razem jedziemy :)))




Stoły Nakryte, zimna mgła robi wrażenie


 A na samym Paprseku tak wygląda podłoga. Szpagaty gwarantowane :)


Po posiłku czeka nas mroźna niespodzianka, prawie -5'C




Jedziemy podziwiać mróz i okolice


Widoki dokoła robią wrażenie. Szkoda że grunt nie jest lekko zmrożony bo gdzieniegdzie kałuże przeszkadzają




Mój, a chyba nawet nasz ulubiony singielek w tych okolicach :)


Mega zjazd, polecam :)


Ociepliło się :)


Postanawiamy się posilić, skoro przejechaliśmy mroźną krainę, to czeka nas kraina niespodzianek czyli Navrsi i oolice Śnieżnika :)


Do Navrsi jedziemy czerwoną cyklotrasą. Jest ona dość wymagająca kondycyjnie a łatwa technicznie. Do schroniska docieramy jeszcze przed zmrokiem, a punkt kulminacyjny w schronisku to przypadek umiejętnego parkowania auta przez pewną Czeszkę która zaparkowała na zjeździe przed słupem, w który później przydzwoniła :) My za to rowery mamy całe i czeka nas niezła ściana




Jeszcze było cokolwiek widać, ale zmrok zapadł w moment

 
Adelovy Pramen o zmroku


A tak pokonujemy trasę do domu. Niestety z całej trasy okazało się że najwięcej błota będzie czekać na do Kamienicy. Leśnicy tak zmasakrowali niedawno wyremontowaną drogę że przypominała ona bardziej błotną masakrę niż drogę. Rower był pełen błota, dawno tak czystego sprzętu nie miałem :(
Do domu docieramy trochę wychłodzeni ale zadowoleni z trasy i ładnych widoków jakie dawno nie mieliśmy. Po czasie doszliśmy do wniosku że jeszcze w takich warunkach nie jeździliśmy. Extra!!!!

Broumovskie przedstawienie TV

Piątek, 21 listopada 2014 · Komentarze(7)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
W tym dość krótkim sezonie, na powolne jego zakończenie Bogdan zaprosił mnie na pewien spektakl TV w którym został kucharzem - serwował obfite "dania", scenarzystą - zapodał trasę oraz głównym aktorem w tym przedstawieniu. Miał to być typowy horror, choć z czasem gdy odwagi trochę więcej, można nazwać to typowym przedstawieniem akcji :) a sceneria rozgrywała się w Górach Stołowych i Broumovskich (nie rozróżniam, więc mogłem walnąć gafę) wokoło masy telewizorów pozostawionych na trasie :D


Zaczynamy, oto z Parku Narodowego Gór Stołowych zaczyna się nowy film :)


Najpierw sceneria błotna


Nervus z nową testową śrubą - mowa oczywiście o rowerze :)




Docieramy do pięknej panoramy w której mnóstwo słońca i gorąca :)



aż z tego upału okulary mi zaparowały :)



Nasz film pełny TV zaczyna się




Tak oto przemierzając krainę pełną TV jedziemy cały czas przed siebie a ja zastanawiam się co scenarzysta ma jeszcze w zanadrzu :)


I jego zacny plan był wykończyć nas na prawie 30% podjeździe, ale nie udało się. Dojechaliśmy


A skoro był podjazd, to będzie i zjazd :)




Niestety głównemu aktorowi życie niemiłe i postanowił mnie pozostawić samego na pastwę wilków a sam się wyautować na zjeździe



Choć jego plan był piękny, przeżył :))) i tak w ten sposób czekała nas dalsza wędrówka i tułaczka po tamtejszych skałach :)


Po drodze odkrywamy jeszcze chatkę choć opuszczoną to wrażenie robiła







Ponieważ była opuszczona to my się rozgościliśmy



Przed dotarciem do pit-stopu czeka nas jeszcze jeden mocny zjazd

Na którym idę bokiem :)

Po tej przygodzie czas nabrać sił, jedziemy do schroniska. Obfity obiad oraz napój regenerujący stawia nas na nogi, jedziemy więc spowrotem do miejsca startu. O dziwo cali - przynajmniej ja, bo wiedziałem że Bogdan te trasy robi trzy razy dziennie i raczej nie będzie miał problemu z nimi :)
Dzięki za pokazanie fajnych, ciekawych i wymagających odcinków, będzie co w przyszłym roku ponownie zwiedzać i porównywać się w tym dniem :)

Żar kolejny odcinek

Wtorek, 11 listopada 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Dzień wolny :) pogoda ładna to czemu nie skorzystać z uroków pogody? Planu nie miałem, znów spontan. I tak ruszam z domu, zastanawiam się czy skoczyć znów w góry. Przez myśl przeszło mi że został ostatni odcinek z Kocierza do Żaru który został mi do zaliczenia w tym roku. Skoro jechałem w strony Beskidu Małego to szybki telefon do Karela. Jedziesz w Beskidy? Słyszę:nie mam planów,jadę. No to do zobaczenia za półtorej godziny :/ (jechałem rowerem do miejsca docelowego).


Omijam Kęcką, jadę przez Osiek, Malec. Do Porąbki docieram w ustalonym czasie, z Karelem jedziemy z Wielkiej Puszczy. Na początek wybieramy wariant nieoznakowanej drogi od Wielkiej Puszczy i wbijający się na czerwony pieszy. Nie jesteśmy pewni ilości błota, ryzykujemy. Okazuje się że jest ok. Podjazd w okolice Kocierza pamiętam jako bardzo sztywny, którego nie przejechałem w całości z siodła, bo zawsze grzązłem na zakręcie. Tym razem udało się :)

 
Zakręt który do tej pory mnie pokonywał, tym razem zwycięstwo :)
Rezygnujemy z wjazdu na Zajazd Kocierz, w końcu i tak jedziemy w kierunku Żaru. Karel pokazuje mi odcinek dzięki któremu możemy ominąć spacerek pod szczyt Kocierza. Niestety czeka nas tam niezła błotna niespodzianka




Felerny odcinek zjechany przez leśników staramy się ominąć bokiem. Po części udaje się nam to, ale czeka nas przedzieranie przez krzaki


Jakoś dajemy radę, nie było tragedii :)
Kawałek dalej droga już nie jest zjeżdżona przez leśników, można spokojnie jechać. Jedynie za nami jest tylko parę gałązek :)

Jedziemy na Przełęcz Przysłop, Karel proponuje jechać niebieskim na punkt widokowy, ja oczywiście jestem otwarty na wszelkie nowe eksploracje terenu :)




Wspomniana Przełęcz Przysłop
Z niebieskiego odbijamy na nieoznakowaną drogę skąd ładnie widać zbiornik na Żarze





Kolejna część drogi to znany nam zielony szlak prowadzący na asfalt w okolicy zbiornika. Przed szczytem spotykamy kumpla z psami który ostrzega nas o masie ludzie. Jedziemy jeszcze na Kiczerę, pamiętam ten podjazd jako ciężki,sztywny. Tym razem nie było tak źle ;)


Końcowy podjazd pod Kiczerę

Na szczycie chwilowy popas, regeneracja i zjazd w dół. Jedziemy fajnym singielkiem wzdłuż sitaki ogradzającej zbiornik wodny, jeszcze nie miałem okazji nim jechać :)
Na szczycie długo nie zabawiamy, bo wieje. Czeka nas całkiem ciekawy i wymagający zjazd czerwonym z Żaru. Najlepszym fragmentem tego zjazdu był "dywan" liści, w takiej ilości że zakrywał koła aż do tarczy. Obawiałem się co będzie pod liśćmi, na szczęście obyło się bez wypadku.
Ze szlaku zjeżdżamy do Kozubnika, tam również poznaję nowe drogi :) 
W Porąbce znów regeneracja i czas powrotu, tym razem wracam Kęcką, aut masa na drodze, na szczęście ja nie mysze stać w korku remontowanej drogi na wylotówce w Nowej Wsi :)
Dzięki K4r3l za super wyprawę i pokazanie ciekawych, nowych odcinków. A błoto i patyki mnie nie przerażają, już przywykłem do takich atrakcji serwowanych przez leśników :)


Szybka rundka

Poniedziałek, 10 listopada 2014 · Komentarze(0)
Szybka rundka po mieście :)