Wpisy archiwalne w kategorii

MTB

Dystans całkowity:4678.08 km (w terenie 3579.00 km; 76.51%)
Czas w ruchu:305:24
Średnia prędkość:15.32 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:90689 m
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:151 (77 %)
Suma kalorii:149833 kcal
Liczba aktywności:79
Średnio na aktywność:59.22 km i 3h 51m
Więcej statystyk

Broumovskie przedstawienie TV

Piątek, 21 listopada 2014 · Komentarze(7)
Kategoria MTB, Kotlina K-ka, CZ
Uczestnicy
W tym dość krótkim sezonie, na powolne jego zakończenie Bogdan zaprosił mnie na pewien spektakl TV w którym został kucharzem - serwował obfite "dania", scenarzystą - zapodał trasę oraz głównym aktorem w tym przedstawieniu. Miał to być typowy horror, choć z czasem gdy odwagi trochę więcej, można nazwać to typowym przedstawieniem akcji :) a sceneria rozgrywała się w Górach Stołowych i Broumovskich (nie rozróżniam, więc mogłem walnąć gafę) wokoło masy telewizorów pozostawionych na trasie :D


Zaczynamy, oto z Parku Narodowego Gór Stołowych zaczyna się nowy film :)


Najpierw sceneria błotna


Nervus z nową testową śrubą - mowa oczywiście o rowerze :)




Docieramy do pięknej panoramy w której mnóstwo słońca i gorąca :)



aż z tego upału okulary mi zaparowały :)



Nasz film pełny TV zaczyna się




Tak oto przemierzając krainę pełną TV jedziemy cały czas przed siebie a ja zastanawiam się co scenarzysta ma jeszcze w zanadrzu :)


I jego zacny plan był wykończyć nas na prawie 30% podjeździe, ale nie udało się. Dojechaliśmy


A skoro był podjazd, to będzie i zjazd :)




Niestety głównemu aktorowi życie niemiłe i postanowił mnie pozostawić samego na pastwę wilków a sam się wyautować na zjeździe



Choć jego plan był piękny, przeżył :))) i tak w ten sposób czekała nas dalsza wędrówka i tułaczka po tamtejszych skałach :)


Po drodze odkrywamy jeszcze chatkę choć opuszczoną to wrażenie robiła







Ponieważ była opuszczona to my się rozgościliśmy



Przed dotarciem do pit-stopu czeka nas jeszcze jeden mocny zjazd

Na którym idę bokiem :)

Po tej przygodzie czas nabrać sił, jedziemy do schroniska. Obfity obiad oraz napój regenerujący stawia nas na nogi, jedziemy więc spowrotem do miejsca startu. O dziwo cali - przynajmniej ja, bo wiedziałem że Bogdan te trasy robi trzy razy dziennie i raczej nie będzie miał problemu z nimi :)
Dzięki za pokazanie fajnych, ciekawych i wymagających odcinków, będzie co w przyszłym roku ponownie zwiedzać i porównywać się w tym dniem :)

Żar kolejny odcinek

Wtorek, 11 listopada 2014 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Dzień wolny :) pogoda ładna to czemu nie skorzystać z uroków pogody? Planu nie miałem, znów spontan. I tak ruszam z domu, zastanawiam się czy skoczyć znów w góry. Przez myśl przeszło mi że został ostatni odcinek z Kocierza do Żaru który został mi do zaliczenia w tym roku. Skoro jechałem w strony Beskidu Małego to szybki telefon do Karela. Jedziesz w Beskidy? Słyszę:nie mam planów,jadę. No to do zobaczenia za półtorej godziny :/ (jechałem rowerem do miejsca docelowego).


Omijam Kęcką, jadę przez Osiek, Malec. Do Porąbki docieram w ustalonym czasie, z Karelem jedziemy z Wielkiej Puszczy. Na początek wybieramy wariant nieoznakowanej drogi od Wielkiej Puszczy i wbijający się na czerwony pieszy. Nie jesteśmy pewni ilości błota, ryzykujemy. Okazuje się że jest ok. Podjazd w okolice Kocierza pamiętam jako bardzo sztywny, którego nie przejechałem w całości z siodła, bo zawsze grzązłem na zakręcie. Tym razem udało się :)

 
Zakręt który do tej pory mnie pokonywał, tym razem zwycięstwo :)
Rezygnujemy z wjazdu na Zajazd Kocierz, w końcu i tak jedziemy w kierunku Żaru. Karel pokazuje mi odcinek dzięki któremu możemy ominąć spacerek pod szczyt Kocierza. Niestety czeka nas tam niezła błotna niespodzianka




Felerny odcinek zjechany przez leśników staramy się ominąć bokiem. Po części udaje się nam to, ale czeka nas przedzieranie przez krzaki


Jakoś dajemy radę, nie było tragedii :)
Kawałek dalej droga już nie jest zjeżdżona przez leśników, można spokojnie jechać. Jedynie za nami jest tylko parę gałązek :)

Jedziemy na Przełęcz Przysłop, Karel proponuje jechać niebieskim na punkt widokowy, ja oczywiście jestem otwarty na wszelkie nowe eksploracje terenu :)




Wspomniana Przełęcz Przysłop
Z niebieskiego odbijamy na nieoznakowaną drogę skąd ładnie widać zbiornik na Żarze





Kolejna część drogi to znany nam zielony szlak prowadzący na asfalt w okolicy zbiornika. Przed szczytem spotykamy kumpla z psami który ostrzega nas o masie ludzie. Jedziemy jeszcze na Kiczerę, pamiętam ten podjazd jako ciężki,sztywny. Tym razem nie było tak źle ;)


Końcowy podjazd pod Kiczerę

Na szczycie chwilowy popas, regeneracja i zjazd w dół. Jedziemy fajnym singielkiem wzdłuż sitaki ogradzającej zbiornik wodny, jeszcze nie miałem okazji nim jechać :)
Na szczycie długo nie zabawiamy, bo wieje. Czeka nas całkiem ciekawy i wymagający zjazd czerwonym z Żaru. Najlepszym fragmentem tego zjazdu był "dywan" liści, w takiej ilości że zakrywał koła aż do tarczy. Obawiałem się co będzie pod liśćmi, na szczęście obyło się bez wypadku.
Ze szlaku zjeżdżamy do Kozubnika, tam również poznaję nowe drogi :) 
W Porąbce znów regeneracja i czas powrotu, tym razem wracam Kęcką, aut masa na drodze, na szczęście ja nie mysze stać w korku remontowanej drogi na wylotówce w Nowej Wsi :)
Dzięki K4r3l za super wyprawę i pokazanie ciekawych, nowych odcinków. A błoto i patyki mnie nie przerażają, już przywykłem do takich atrakcji serwowanych przez leśników :)


Mały szlak Beskidzki

Niedziela, 26 października 2014 · Komentarze(5)
Pogoda i pora dnia niestety nie pozwala na jazdę w tygodniu, pozostaje liczyć na możliwe ładną pogodę w weekendy. Akurat w niedzielę miało być ładnie wg prognoz, choć rano mgła i temperatura nie zachwycały - ledwo 1'C :(
Jednak nie chciałem tracić czasu na siedzenie w domu i czekanie na słońce, postanowiłem jechać. I tak w nowym zimowym czasie dość długo przeczekałem na lepsze warunki.


Tak miałem pogodę gdy ruszyłem, a już było ładnie


W Malcu miałem ładny efekt parującej łąki, pogoda zaczęła się robić ładniejsza


W Porąbce nie było jeszcze widać gór, wiedziałem że widoki będą takie sobie

Do Porąbki jadę asfaltem. Kieruję się na Przełęcz Przegibek, chcę wjechać na niebieski pieszy a później czerwony w kierunku Hrobaczej Łąki. Znam tylko częściowo ten szlak, przynajmniej w dół, bo kiedyś złapałem tam dwa snake'i. I wiem że podjazd gdy tylko skończy się asfalt lekki nie będzie. I tak było.


Początek niebieskiego od Przegibka. Trochę mokro i ślisko oraz stromo


Gdy trochę się wypłaszacza jest całkiem przyjemnie, do czerwonego mam jeszcze niezły podjazd po błocie


Może nie taki jak na zdjęciu, mimo to było ciężko. To jest akurat czerwony szlak pieszy, masakra jak zniszczony :(


Jeden z moim dzisiejszych szczytów - Gaiki 808 m. Stąd jadę czerwonym szlakiem


Niestety liście są mokre, jest ich sporo, pod nimi błoto a czasami inne niespodzianki. Jazda jest trochę utrudniona, jednak tym szlakiem i w tym kierunku jedzie się dość przyjemnie


Tym razem ten zjazd pokonał mnie :( za ślisko było. Zjechałem może 2/4, resztę trzeba było odpuścić

Do Hrobaczej mam tylko jeden podjazd, nie jest ciężki. Zaraz za nim ukazuje się wieża

Oto i ona, jak przed tygodniem. Stoi nadal :)




Rower wygląda jak bo przejechaniu na poligonie :) Opona sprawdza się wyśmienicie w błocie i w terenie. I teraz wiem że nie będę wydziwiał z żadnymi drogimi i niby lekkimi oponami, które ledwo wytrzymują 1-2 tys km a później się prują boki albo znika bieżnik. Ta opona może ciężka ale trwała i sprawdza się w ciężkim terenie :)


To miał być punkt widokowy na Bielsko a widać tylko krzaki. Parę lat temu były tu fajne widoki

Dalsza część trasy jest mi nieznana. Do tej pory przejechałem czerwony szlak tylko do Hrobaczej. Jadę teraz dalej czerwonym i zastanawiam się co będzie - spacer czy jazda w dół? Bo wiem jedno - na pewno jest zjazd, tylko czy przejezdny?


W sumie cały czas da się jechać. Problemem momentami są patyki pod liśćmi i same liście,ale ogólnie ok. Da się jechać.


Jedynie w tym miejscu pościnane gałęzie uniemożliwiły przejazd


I ostatni zjazd tuż przed zaporą wodną jest dość stromy i pełen kamieni. Tu było ciężko i musiałem się asekurować.



I koniec mojej terenowej trasy. Teraz powrót asfaltem. Mały szlak Beskidzki przejechany w dwie niedziele z rzędu można podsumować że na Beskidzkie warunki jest całkiem fajny. Od Magurki Wilkowickiej (zaczynając innym szlakiem) do zjazdu na tamę w tym kierunku można śmiało jechać. Jest parę ciężkich odcinków, jednak nie są aż tak przerażająco trudne jak wiele innych Beskidzkich odcinków. Oczywiście trasa powinna prowadzić tylko i wyłącznie w tym kierunku co opisałem, w przeciwnym będzie więcej wnoszenia roweru niż jazdy.

Do domu docieram o temperaturze podobnej jak ruszyłem - 2'C i we mgle.


Tenczynek, Zamek Rudno

Niedziela, 12 października 2014 · Komentarze(4)

Ponieważ na razie Nervós wymaga serwisu,a w dniu dzisiejszym pożyczyłem koło przednie koledze, jadę na hardtailu 26". Oj, ciężko. Koła jakieś małe, z tyłu trzęsie i jakoś dziwnie :/ przyzwyczaiłem się do wygody.
Postanowiłem jechać na dawno nie odwiedzane przeze mnie Zamek Rudno w Tenczynku i zobaczyć na ile został wyremontowany.



Zaczynam od leśnego singielka




Uwielbiam jesienne klimaty, bo ładnie, kolorowo i na drzewach dużo prowiantu w postaci jabłek, gruszek i innych owoców któtymi można bezkarnie się opychać na trasie ;)



Jezioro Groble, bardzo ładne i fajnie ulokowane w lesie :)



Ta część drogi mniej przypadła mi do gustu, tym bardziej na hardtailu...ale trzęsło :(



W Chranowie pierwszy raz w życiu jadę po rurach :) fajnie doświadczenie :)



Tuż za Chrzanowem mam przed sobą fajne single i dopóki nie trafię na piaski, do świetnie się po nich jeździ



W Puszczy Dulowskiej ludzi mnóstwo. Biegają, jeżdżą na rowerach a pogoda idealna



Fragment drogi który przypomina mi Wieczność w Górach Bystrzyckich, 5 km prostej, niekończącej się :)



Uroki złotej jesieni i roweru na tle :)




Do zamku mam dość stromy podjazd.Nie jest jakiś tragicznie trudny, poza tym że piaszczysty i to raczej stanowi przeszkodę




Zamek zmienia się na ładniejszy :) remont trwa nadal








Po zabawie z zamkiem jadę przebić się przez autostradę na drugą stronę, a później wjeżdżam w kolejne ciekawe odcinki leśne



Skałki...uroki Jury :)



Po minięciu skałek, przebijam się w kolejny lasek. Dość gęsty, zarośnięty. Mam na początek spory podjazd, później zjazd. Niby nic, fajnie się jedzie. Po drodze parę gałązek porozrzucanych. Nagle lecę przez kierownicę, a rower ląduje mi na głowie :( Dobrze że miałem kask...nawet nie wiem co się stało, patrzę dobrze i mam winnego...



Ten patyk leżał sobie spokojnie na ziemi przykryty trawą. W momenci gdy jadę, wbija mi się czoło w przednia oponę, wyhamowuje mnie do zera. I tak leże sobie wkurzony jak to możliwe??? Patyk gdyby wpadł w szprychy to zrozumiałbym,ale żeby wbił mi się w oponę??



Mój szlif, na szczęście bez ran. Gorzej z głową, bo trochę boli, ale przeżyję.
Do domu wracam asfaltem, jem jeszcze obiad w Spytkowicach,a po dotarciu do Oświęcimia standard...korki :(



Chyba sporo ludzi wraca z Zakopca, a u nas jak zawsze droga przez mękę.



Beskid Mały, Porąbka - Leskowiec

Wtorek, 7 października 2014 · Komentarze(6)


Pogoda ładniejsza jak latem w sierpniu, postanawiam to wykorzystać jadąc w Beskidy. Planuję w końcu zrealizować etap z Porąbki (a właściwie z Kocierza) czerwonym szlakiem do Leskowca a na powrót obrałem zielony - tak przynajmniej było w planie.




W Wielkiej Puszczy pogoda bajeczna



Dojazd do Kocierza tym razem realizuję zielonym szlakiem z Przełęczy Targanickiej, nie chce mi się przedzierać pomiędzy błotem a ściętym drzewem  w nieoznakowanej części lasu, prowadzącej równolegle do zielonego szlaku



Zajazd Kocierz, pustki. Nic dziwnego, w końcu jesień i do tego wtorek



dalej jadę już swoim trackiem, czerwonym szlakiem do Potrójnej




No i mam szczyt Potrójnej






Całkiem ładny widok z Potrójnej



Na tym zjeździe ostatnio straciłem szprychę, na szczęście tylko jedną :) teraz bez przygód :D



Teraz na trasie mam widoki, a nie jak ostatnio tylko mgłę :)



Na trasie najgorsze co może być to błoto. Większość szlaku jest sucha, ale kałuże i rozjeżdżone drogi zostały i to niestety w newralgicznych miejscach gdzie ciężko momentami przejść a o jeździe można zapomnieć



Docieram do Czarnego Gronia i zastanawiam się w końcu w tym roku ruszy krzesło?



Okolice Łamanej Skały



Ten fragment drogi uwielbiam, bardzo przyjemna droga



I widok który też powala




Z cyklu zjechać czy nie zjechać?? Odpowiedź jest oczywista - w dół na rowerze :)))



Wielokrotnie przejeżdżając ta trasą szukam jaskini która jest na mapie zaznaczona i przypadkiem ją znajduję :)



Jestem na Leskowcu :)





Modyfikuję trochę track i zjeżdżam żółtym szlakiem do Targoszowa a stamtąd mam zamiar wbić się jakimiś drogami nieoznakowanymi na mój track....niestety zapomniałem jedną rzecz - że w Beskidach takie kombinacje mogą skończyć się spacerem i nie miłym pod górę :(




I to mój spacerek :(((



Przedzierając się przez las docieram w końcu na szlak, a tu piękna droga



Tylko tego fragmentu nie dało się podjechać przez śliskie kamienie



Na zielonym szlaku widać pięknie Babią Górę pokrytą chmurami



Zostaje mi końcówka zielonego który jest w miarę przejezdny, znany i przyjemny



Bardzo fajnie się nim jeździ. Jedynie pod Kocierz czeka mnie ciężki podjazd łąką. Od Kocierza wracam nieoznakowanym szlakiem do Wielkiej Puszczy i auta. Dzień udany w 100% :)


Singielki po okolicach

Niedziela, 5 października 2014 · Komentarze(2)

Krótko po okolicach po znanym mi ścieżkach. Czasem bardzo fajnie mozna się rozpędzić pomiędzy drzewami :) przy okazji odkryłem nową hopkę w parku ;)




Dzień trzeci, etap Pradziad, powrót do domu

Czwartek, 2 października 2014 · Komentarze(8)
Uczestnicy


Ostatni dzień wyprawy. Rano zastanawiamy się jeszcze nad wschodem słońca na Pradziadzie,jednak mgła za oknem szybko weryfikuje ten pomysł. Pobudka więc normalnie, a po smacznym śniadaniu ruszamy na ostatni odcinek w kierunku Rejviz i Zlatych Hor.



Mgła jst spora i dość zimno z rana. Na zjeżdzie do Hvezdy trochę tyłek zmoczyła mokra nawierzchnia, na dodtaek nic nie było widać na parę metrów. Na szczęście na Hvezdzie jest już dużo lepiej :)



Jedziemy pozwiedzać Karlova Studankę. Zawsze chciałem zobaczyć to małe aczkolwiek ładne miasteczko



Park skałek przywiezionych z różnych regionów Czech



Zabudowa budynków jak w Międzygórzu, bardzo podobne budynki. Ładne, coś na styl Alpejski



Budyneczków w tym stylu pełno w tej urokliwej miejscowości



Po zwiedzaniu Karlovej Studanki i zaopatrzeniu się w prowiant jedziemy w trasę. Całkowie nową, nieznaną. Na początek jedziemy w kierunku Vidly, a póżniej skręcamy na cyklotrasę prowadzącą nas na Pasmo Orlika, całkowicie z drugiej strony jak do tej pory byliśmy



Niestety widoki żadne, mgła :(



Poprzednio dotarliśmy w to miejsce, ulokowane równelgle po drugiej strony góry Pasma Orlika. Dalej jedziemy znaną nam drogą do Rejviz. Bardzo szybki zjazd przed nami



Po dotarciu do Rejviz nie mogło oczywiście zabraknąć obiadu w tej wspaniałej karczmie (czy jak tam zwał po czesku) gdzie posiłiki są bardzo smakowite a siedzenia wyjątkowe :)



Wcinam moje ulubione borówkowe knedliki, pycha :)



Jedziemy w Zlate Hory, przed nami taki widok :(



Rezygnujemy ze Zlotego Chluma, nic nie widać. Jedziemy do Jesenika.a po drodze mamy punkt widokowy na tą miejscowość



Widoczek na Jesenik

Z Jesenika jedziemy asfaltem do Javornika, tam poczatkowo chcemy zjeść obiad,ale gdy tylko po wejściu do lokalu uderzył nas dym papierosów, rezygnujemy i jedziemy do Travnej. Jemy obiad w "U Oravcu"


Javornik, zamek

Końcówka to podjazd pod Przełęcz Lądecką, później zjazd z niej. Całą drogę towarzyszyła nam mgła, trochę chłodno było, mimo to bardzo fajnie. Nowe doświadczenie w wyprawie z plecakiem zdobyte. Można szykować się do następnego :)


W końcu z plecakiem w trasie, dzień 1 do Starego Miasta

Wtorek, 30 września 2014 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Planów na dłuższy wyjazd niż jeden dzień z plecakiem i dobytkiem na plecach było sporo,ale jakoś nie mogło dojść ich realizacji. Aż do teraz. Pierwotnie miały być Karkonosze,ale chyba mi w tym roku trochę się "przejadły". Mnie ciągnęło bardziej w Jeseniki,a ponieważ pogoda miała być niepewna to w razie tragedii można łatwiej wrócić. Więc trasę zaplanowałem przez Kralicki Śnieżnik do Paprseka gdzie mieliśmy się zatrzymać na koniec dnia.

Jedziemy na Przełęcz Puchaczówka czerwonym pieszym szlakiem który "lekko" jest zniszczony przez leśników. Do tego jest to dość mocny podjazd, tak na początek :)

Po przeprawach przez gałęzie i błoto z Przełęczy jedziemy na Żmijową Polanę. Po stromym podjeździe asfaltem prowadzącym na przekaźnik na żółtym szlaku rowerowym prowadzącym do Żmijowej Polany jest jak zawsze sporo błota. Od zawsze odkąd tamtędy jechałem było sporo błota.

Dalsza część to przyjemny czerwony szlak do Schroniska na Śnieżniku




Od schroniska jedziemy niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Puchacza, równie ciekawy szlak co czerwony i ładnie widać z niego Czarną Górę

Z Przełęczy Puchacza jedziemy dawną trasą zaplanowaną przez Ryjka w kierunku naszego ulubionego trawersu. Po drodze oczywiście przypominamy sobie jak to było kiedyś na tej trasie

Zjazd który przypomina Beskidzką wyrypę

Słynna przecinkę :)

Oraz wodospady które wtedy ominęliśmy


Ciekawy zjazd podmokła trasą daje wrażeń :)


Docieramy w końcu na trawers który teraz po remoncie przypomina raczej autostradę niż odcinek w górach :)



Najlepszy moment jak przy Slamence postawili betonowe przepusty, ciekawe w jakim celu?


Dowiadujemy się również że stok na Dolni Morava będzie dłuższy :) czekamy więc na zimę :)

Praktycznie od Slamenki robi się zimniej i ciemniej, nie dość że trzeba się ubrać to jeszcze zastanawiamy się czy my jeszcze coś w Navrsi zjemy jak dotrzemy tam około 18? Musimy trochę przyspieszyć


Omijamy odcinek Pod Babusi i jedziemy zielonym szlakiem w kierunku Susiny gdzie mieliśmy wjechać,ale z racji braku czasu odpuszczamy :(


Dalsza część to bardzo szybki dojazd do Navrsi, jesteśmy głodni i zastanawiamy się co będzie z obiadem? Miałem w razie czego plan awaryjny ale na razie z niego korzystamy dopóki nie będziemy na miejscu. Po dotarciu do Navrsi dosłownie całujemy klamkę schroniska

Zamknięte zostało jakieś pół godziny wcześniej,a o noclegu tez nie ma mowy. Ponieważ nie ma pewności co do Paprseka jedziemy do Starego Miasta zjeść i tam tez zostajemy. Pierwszy dzień wyprawy zaliczony, jedyen co całą drogę dokuczało to ciężki plecak.


Wchód słońca na Szrenicy + Izery

Niedziela, 28 września 2014 · Komentarze(3)
Kategoria MTB, Wyprawa, Izery
Uczestnicy
Lea rzuca wyzwanie - wschód słońca, kierunek Szrenica. Nie byłem do tej pory jakimś wielkim zwolennikiem takich wypraw,ale pomyślałem - co mi szkodzi? Coś nowego na rowerze.
Najgorsze z całej wyprawy było dotarcie do Szklarskiej Poręby po prawie zerowym śnie. Mgła, nic nie widać, zimno. W końcu docieramy, troszkę spóźnieni ale z zapasem czasowym. I zaczyna się podjazd pod Szrenicę.

W nocy niewiele było widać,zauważyłem tylko jakąś "ścianę" na szlaku. Podejmuję wyzwanie, podjeżdżam i schodzę na zmianę. Za stromo. Na początek mamy przed sobą "kocie łby", później jest o tyle "lżej" bo droga jest wyłożona płytami (czy jak je zwał). Nie znaczy wcale że jest lekko, dalej stromo,z tym że łatwiej podejmuje się walkę na równym ale stromym podjeździe.

Cały czas zastanawiam się czy zdążymy na szczyt przed wschodem, bo coś siły na podjeździe opadają. Ale na szczęście jesteśmy jakiś kwadrans przed wschodem na Szrenicy :)

Tuż przed wschodem

Zaczyna się :)





Na szczycie zimno, wieje mocno, temperatura poniżej 0"C co widać po nas






Później mamy takie widoki :)




Szrenica


Niebo czyste, ładne widoki :)


Jedziemy w dół




Jedziemy do Szklarskiej gdzie czeka na nas wyżerka :)

Ciepło się robi więc trzeba się przebrać. Jedziemy w Izery. Okazuje się że Lea niestety nie da rady jechać przez ból kolana :( jedziemy więc sami.

Na początek znana trasa, płaska i przyjemna ze Schroniska Orle do Chatki Górzystów

Na trasach sporo ludzi, ale tragedii nie ma


Od Chatki Górzystów jedziemy trochę "kombinowanym" szlakiem żółtym a później czerwonym, dla mnie całkowicie nowym, tym bardziej że Izery znałem z bardziej płaskiej strony a na naszej trasie jest trochę podjazdów i zjazdów.
 
Punkt widokowy

Okolice kopalni kwarcu



Jedziemy na Wysoki Kamień




Widok ze szczytu



Pozostaje nam zjazd do Szklarskiej Poręby. Dość szybko to mija. I tak kończymy dzień pełen nowych wrażeń, przynajmniej dla mnie.

Lasy Murckowskie w błocie

Niedziela, 21 września 2014 · Komentarze(0)
Tym razem obrałem ponowny kurs na Lasy Murckowskie. Pogoda jak ruszałem była w miarę ładna, z tym że chmury krążyły dokoła i zastanawiałem się czy mnie nie zleje. Ulewa dopadła mnie dopiero na Murckach. W lesie błota pełno, wyglądałem jak "błotne nie wiadomo co" :) Zastanawiałem się czy nie zawrócić,ale skoro już moknę pod drzewem to zostaję. I tak dzięki temu że postanowiłem zostać, wypogodziło się. Deszcz złapał mnie dopiero na powrocie.