Wstaję rano - mgła. Mam zamiar jechać w Beskidy,ale dalej mgła. Myślę że przejdzie,więc pakuję rower do auta i jadę do Porąbki. Po drodze przez moment przebłyski słońca, jest więc nadzieja na lepszą pogodę. Nawet ciepło,więc długą bluzę pakuję do plecaka i w drogę.
Na parkingu pod stadionem mam taką piękną pogodę
Jadę Wielką Puszczą aż do końca drogi asfaltowej. Wbijam się w leśne otchłanie wiedząc że czeka mnie bło, jednak moi ulubieńcy leśnicy tylko mi ułatwili jazdę w błocie
Myślę sobie że na zajeździe na Kocierzu nie będzie mgły, niestety myliłem się
Ponieważ za mną podjazd na 20% nachyleniu, który mimo błota dałem jakoś radę podjechać,odpoczywam i posilam się. Dołącza do mnie starszy biker na przełajówce, z którym ucinam sobie dłuższą i bardzo ciekawą rozmowę. Dowiedziałem się bardzo dużo interesujących informacji. Żegnany się po dłuższej rozmowie i każdy jedzie w swoim kierunku.
Mój kierunek to Potrójna i tam też jadę (przynajmniej tak mi się wydaje)
przez moment miałem słoneczko z czego ucieszyłem się że będą w końcu jakieś widoki, niestety nie na długo
A stając przy tym oto rozdrożu dowiaduję się że zamiast na Potrójną,pojechałem na Żar. Nie ma jak się zamyślić i pojechać nie w tą stronę, a od początku coś mi się nie taka ta trasa wydawała,choć początkowo myślałem że to przez mgłę
Nie chcę jechać tak szybko na Żar, jadę więc do Czernichowa niebieskim
Po drodze mam takie widoki. Oto Góra Żar, a raczej jej zarys
Zalew w Międzybrodziu
Ostatnie zdjęcie na Jaworzynie przed dość ostrym zjazdem.Pamiętam że jak kiedyś nim jechałem był dość stromy i ciekawy
Niestety trasa jest bardzo mocno wypłukana przez deszcze i strumyki
Z ledwością idzie utrzymać się na nogach, kamienie śliskie i grząskie
Jakoś zjechałem choć to była raczej walka o życie niż zjazd. I wiem jedno aby przenigdy nie jechać tym szlakiem pod górę!!!
Na zaporze nad Jeziorem Żywieckim widać troszkę lepiej Żar
Z Czernichowa jadę nieoznakowaną drogą w kierunku Magurki Wilkowickiej omijając Przysłop i spacerek na Suchy Wierch. Trasa znośna, trochę stroma,jednak do podjechania. Gorzej tylko z tym że jest bardzo grząsko i muszę czasem pospacerować.
Po drodze mijam Gajówkę
Na Magurce niewiele widać. Jestem tuż pod schroniskiem a nawet go nie widzę. W oddali (a raczej przybliżeniu) widzę dosłownie tyle co na zdjęciu
Schronisko
W Schronisku jem naleśniki które podniosły mnie na nogi, ponieważ mocno mnie docięło na tych podjazdach i błotnych przeprawach,a jedzenie mi się skończyło.
Po zjedzeniu zjeżdżam na Przełęcz Przegibek. Niebieskim nie bardzo chcę jechać ponieważ wiem co mnie czeka. U tu niespodzianka bo ze schroniska do Przełęczy jest pociągnięta trasa narciarstwa biegowego którą zjeżdżam
Byłby fajny widoczek gdyby coś więcej było widać
Przełęcz Przegibek. Stąd jadę asfaltem, nie ryzykuję wjazdu w teren
Mgła towarzyszyła mi cały dzień na trasie i w sumie było to nowe doświadczenie. Kamienie śliskie, dużo błota, ciężko. Tak można to powiedzieć w skrócie. Ale najważniejsze że bez większych i poważniejszych gleb, co jest dla mnie wielkim sukcesem przy takim ciężkim wyzwaniu.